To są własnie wyżej wymienione Pink Floydy. Chłopaki zostali jako oseski w sierpniu podrzuceni pod drzwi Saskii, w Łodzi. byli karmieni butelką. Potem zaliczyli koci katar. We wrześniu przyjechali na tymczas do Zalesia, bo Saskia wyjeżdżała na stypendium za granicę a niestety nie udało jej się do tego czasu znaleźć im domu.
U mnie też chorowali ale już jest wszystko dobrze.
Pink jest bardziej zdyscyplinowany i samodzielny, Floyd jest bardziej ciapowaty, mniej je ale baaaaaaaaardzo potrzebuje swojego Dużego, do którego mógłby się przytulać.
Szukam dla nich wspólnego domu, bo po tym co przeszli są nierozłączni, pomimo że u mnie jest jeszcze 6 innych kotów, z którymi mogą się bawić (no, z niektórymi).
Tak chłopaki sypiają. Już się prawie nie mieszczą na krzesełku koło kominka.
Na fotelu jest im bardziej komfortowo.
Poza tym Floyd tym razem załapał się na sesję zdjęciową w kuchni:
http://upload.miau.pl/2/14406.jpg
http://upload.miau.pl/2/14407.jpg
http://upload.miau.pl/2/14408.jpg[/quote]