» Pon sty 15, 2007 10:49
Czy po to walczyła o życie? Irma -nowe zdjęcia str. 5
Irma trafiła do sopockiego schroniska w lipcu 2006 roku. Była ciężko chora. W karcie pod datą przyjęcia można przeczytać lakoniczną notatkę weterynarza: „Wysoka temperatura, zaburzenia neurologiczne, niezborność ruchowa. Rokowania: złe.” Praktycznie wyrok śmierci: Irma nie mogła ustać o własnych siłach, tylne łapy miała zupełnie bezwładne. Nikt nie wierzył, że uda się ją uratować. Pracownicy mieli wątpliwości, czy decydując się na leczenie, nie narażają tylko koteczki na niepotrzebne cierpienia. Ale uśpić i nawet nie dać jej szansy? Podano leki.
Najwidoczniej Irma nie chciała umierać, pragnęła jeszcze cieszyć się życiem. Podjęła nierówną walkę z chorobą i wygrała!!! Nie wiedziała biedna, że ludzie niechętnie biorą do domu dorosłe koty, nawet gdy są jeszcze młode i że jest nikomu niepotrzebna. Nie o takie życie walczyła…
Irma już od pół roku wiedzie w schronisku smętny quasi-żywot niekochanego kota. Trochę nieśmiała, wycofana, nie podchodzi i nie dopomina się o pieszczoty jak inne koty. Czeka: a może duża sama sobie o mnie przypomni? Gdy wyciągam rękę w jej kierunku kuli się przestraszona: pewnie znowu zastrzyk... A potem, głaskana, odpręża się i zaczyna mruczeć. Brakuje jej kontaktu z człowiekiem. Jest coraz smutniejsza, niedawno zaczęła kaszleć. Czy ktoś się nad nią ulituje?
Ostatnio edytowano Sob mar 24, 2007 0:18 przez
millarca, łącznie edytowano 1 raz