Uratowane 4 mies. kocurki.Piękne foty z nowych domków s. 6

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob gru 30, 2006 15:29

Margott32 pisze:hmmm...
Z tym przenoszeniem na ludzi to podobno jest mozliwe.


Na ludziach może być świerzbowiec drążący, a nie uszny - ten który zazwyczaj mają koty.

Miałam wiele tymczasów ze świerzbem, ani ludzie ani moje koty się nie zaraziły :)

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto sty 02, 2007 22:45

Nasza znajda srebrna Pyzia też miała świerzba...

Trochę było zakraplania Oridermylu do uszek, i ich czyszczenia...
Faktycznie, jest to dość uciążliwe (koty za tym nie przepadają).. ale lepsze niż robienie zastrzyków, czy podawanie czegoś dopyszcznie.
No i nikt się nie zaraził... Ani my ludzie, ani zwierzaki.


Niestety, zwierzaki, podobnie tak jak ludzie chorują... nikt nie da gwarancji, że zawsze dopisywac im będzie żelazne zdrowie... Niestety


A wracając do Nuno Alvareza i Dolores...

Nadal szukają domków...

Są pod opieką mamy w Łodzi. Jutro wkleję nowe foty...

Komu burasa strzałkowego lub bezstrzałkową buraskę?
:D 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro sty 03, 2007 22:36

Ale skucha, no no :lol: :lol:

Dzis wróciłam do Łodzi... i okazalo się że buro-bury Dolores jest chłopakiem.

Klejnoty były malenkie... a u chudziutkiego dziczka (Dolores był(a) sporo mniejszy(a) od brata ) trudno bylo je namierzyć.. więc nie stresowałam biedaka. :roll:
Poza tym, dopiero teraz udalo mi się obejrzeć maliznę pod ogonkiem...
jest odważniejszy, nie kuli ogonka...można blizej mu się przyjrzeć
Jutro jedziemy do weta w Łodzi. Bedzie potwierdzenie na 100 procent.

No więc mamy dwóch braciszków. Ale jazda!
**
Z dobrych wieści. maluchy czują się bardzo dobrze.
Przez miniony tydzien urosły. Moja kochana mama trochę oswoiła Doloresa...

Czyściłam uszka u obu. uff... objawy świerzbowca są o wiele mniej widoczne.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Czw sty 04, 2007 0:04

Przyznam, że nie oglądałam Dolores super dokładnie, bo dopóki był(a) u mnie, to była to dzicz kompletna... ale jednak zagladałam - i widziałam kotkę... no cóż, nie będę się upierać :roll:

Maluchy miały przynajmniej podwójne szczęście trafiając do Agalenory - po pierwsze trafiły na cudownych oswajaczy, a po drugie uniknęły panleukopenii. Jeden z ich braci nie żyje.

Komu szczęściarzy?
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 04, 2007 12:18

Ja też widziałam kotkę 8) . Bo Dolores jest mniejszy, subtelniejszy... szczuplejszy od braciszka. pod ogonek trudno było zajrzeć.

Gdy już Dolores siedział na kolanach musiałam uważać, żeby nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów bo dziczyzna panikowała natychmiast... 8O

Natomiast wczoraj, gdy był zrelaksowany udało mi się wyczyścić mu uszy...
Na kolanach leżała wyluzowana mrucząca szmatka.
Szmatka chyba nawet nie poczuła że jej gmeram w uszydłach, a jesli nawet, to nie przeszkadzało jej leżeć i mruczeć. Mnie z wrażenia aż trzęsły się ręce...
Natomiast dziś rano znów przede mną zmykał, wsunął się pod tapczan, nie pozwolił mi się dotknąć.

Dziwny chłopaczek... no!
Chwyciłam go podstepem za kark (mocno, tak, zeby nie udało mu się wymknąć), podniosłam do góry, zesztywniał, a za chwilkę zaczął mruczeć.
Ale żeby sam podszedł, co to to nie...

Dziś po południu jedziemy do weta.
Uch, trochę się boję! Nie wiem, co zrobi Dolores...

Nuno Alvarez jest boskim luzakiem.

Zupełne przeciwienstwo Doloresa, tak jakby podzieliły się emocjami...

Pierwszy przy misce z chrupkami, pierwszy na kolana, drepcze po klawiaturze, nie pozwoli mi pracować.

A łobuz z niego straszny :lol: 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Czw sty 04, 2007 18:28

Nuno i ... jego brat Dolores :oops: dziś po południu pojechali do weta. Walory męskościu Doloresa (przez moją mamę zwanego Myszkiem) zostały potwierdzone specjalistycznie dziś zostali zaszczepieni. Temperatura w normie, poki co, wszystko gra...

Na szczęście obyło się bez ekscesów, Dolores zachowywał się wzorowo, pozwoił na oględziny, pomiar temperatury, szczpionkę zniósł dzielnie (choć przezornie zabrałam rękawiczki)


I zupełnie nieoczekiwanie... dostałam dużą zniżkę od weta, gdy opowiedziałam smutną historię braciszków. Zapytał: czy to Pani koty? a ja na to: w tej chwili moje. a on: czy może pani mówić jaśniej :wink: ? No i tak opowiedziałam mu całą historię maluchów.

Z dobrych wieści - uszy u obydwu braci zostały obejrzane.
Wg weta, który gmerał w kocich uszach świerzb - o ile w ogóle jest - jest szczątkowy, u Nuno nawet niekoniecznie to świerzb... możliwe że brudne ucho.

Na wszelki wypadek - i w ramach powtórnego odrobaczenia - zakupiłam stronghold dla obydwu braci. To wg weta ma zniwelowac świerzbowca, jeżeli taki istnieje.
Mamy zastosować pojutrze...

Dolores zwany Dzikim właśnie siedzi na monitorze, a prawdę mówiąc zafascynowany obserwuje ruch kursora i pojawiające się czcionki. Mam tu w Łodzi monitor starego typu z grzejącym kineskopem. Suuper sprawa.

Dolo trochę się jeszcze boi ludzkiej ręki... ale wzięty za kark i usadowiony na kolanach nie ucieka. Mruczy.

Nuno śpi na foteliku obok.

Są śliczni i czekają na domek

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt sty 05, 2007 12:53

Subtleny i nieśmiały Dolores, od dziś Dollo robi postępy. Wieczorem braciszkowie dobrowolnie wskoczyli na moją kołdrę, a później głaskaniu, mruczeniu nie było granic.

Dollo powąchał mnie w nos, oblizał nadgarstek i wyglądał na bardzo zadowolonego z ogólnej sytuacji. Jestem bardzo zadowolona, to daje nadzieję, że niebawem będzie z niego cuudny nakolankowiec.


Nuno wycałował na dobranoc.
On lekko otwartym pyszczkiem ociera się o mój nos, policzki...
To niesamowite, jak ten kocurek potrafi całować! Moje koty aż takie wylewne nie są...
:1luvu:

Na szczęście (dla mnie :wink: ) kocurki w nocy spały.
Po jakichś 40 minutach, czując na klatce piersiowej mruczacy ciężar przesunęłam ich na wolne miejsce na tapczanie. Rano, zaczęli po mnie beztrosko spacerować. Obaj. Dollo z podniesioną kitą..

Dziś są trochę osowiali (po szczepionce) ale poki co, nie obserwuję niepokojących reakcji poszczepiennych .
Sniadanie zostało zjedzone. Kuweta odnotowała odwiedziny.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie sty 07, 2007 19:57

Hop!

Dleczego nikt nie chce braciszków-kocurków? Oni są tacy fajni.
:cry:

Dzis Nuno i Dollo wrócili z Łodzi do Wwy. Byli bardzo grzeczni, nie płakali. Praktycznie przespali w transporterku całą dwugodzinną podróż...

Za to w nocy brykali ostro 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon sty 08, 2007 8:44

Na pewno znajdzie się dobry domek :D
Trzymam kciuki :D
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 08, 2007 11:25

annskr pisze:Na pewno znajdzie się dobry domek :D
Trzymam kciuki :D


To moje marzenie! Tak bym chciała, aby dobrze trafiły i zrobię wszystko, aby tak się stało 8)

Aha - najfajniej byłoby, gdyby do nowego domku poszły razem.
8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon sty 08, 2007 19:33

A buraski wciąż czekają na dobry domek...
ale poki co - cisza w eterze.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon sty 08, 2007 22:20

Tja... o ich brata też się na razie nikt nie bije... A nie ukrywam, że chętnie bym na powrót zaczęła jadać kolacje bez kota na stole... to już nawet Inar da się zrzucic ze stołu skutecznie, a tego drania nie...

a w nocy przychodzi i przytula się, mruczy, daje buzi, ugnaita, liże i ogólnie uniemożliwa spanie - sama czułość...
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 09, 2007 0:59

:ok: za domki dla braciszków!!
Obrazek

czarna_agis

 
Posty: 4361
Od: Czw wrz 07, 2006 23:14
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto sty 09, 2007 10:07

jopop pisze:a w nocy przychodzi i przytula się, mruczy, daje buzi, ugnaita, liże i ogólnie uniemożliwa spanie - sama czułość...


No właśnie. Sama słodycz.
A do tego urwisy straszne. Wczoraj zaatakowały moją drukarkę, a konkretnie świeżo wydrukowane tłumaczenie.... :twisted:
No, ale cóż, drukraka poniekąd sama sobie winna, gdyż wydaje ze swej czeluści dwuznaczne, chrobocące mysie dźwięki


Komu piękne kocurki wybitnie całujące i antydepresyjne?
Chłopaki z pewnością przyniosą nowemu opiekunowi wiele radości do domu...

8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Wto sty 09, 2007 11:31

A do tego urwisy straszne. Wczoraj zaatakowały moją drukarkę


:D skąd ja to znam...
już ich pokochałam, trzymam kciuki !!!

sweetdrop

 
Posty: 55
Od: Śro cze 28, 2006 7:17
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości