Wczoraj wieczorem moj TZ przyszedl do domu z radosna informacja, ze w smietniku wypatrzyl mlodego kota, ale nie udalo mu sie go zlapac. Dzisiaj, wracajac z dworca przeszlam obok smietnika i zobaczylam czarno-biala kulke chrapiaca w najlepsze na wystawionym tam materacu. Gubiac wiec obcasy i dzwoniac jednoczesnie do wetki polecialam po TZ-a coby kulke zlapac. i...
Kozystajac z tego, ze bylo cieplo i srodek dnia, wiec nie za duzo ludzi krecilo sie dookola postanowilam sobie uciac smaczna drzemke. Znalazlam sobie miecutki kacik na uboczu smietnika i zasnelam snem sprawiedliwego, gdy nagle....
... oczywiscie (ajak) z tego wszystkiego moj TZ wyszedl z domu bez telefonu i bez cyfrowki, dobrze, ze zabral klatke

.... otworzylam oczy, bo poczulam, ze cos chwyta mnie za kark i podnosi do gory, resztki snu zupelnie ulecialy z moich powiek, gdy zostalam brutanie wrzucona do klatki. Prosilam, zeby mnie wypuscili, wolalam moich kuzynow na pomoc... na prozno...
Z klatki wyjeli mnie, pomiomo moich wyraznych protestow, dopiero w jakims brzydko pachnacym pomieszczeniu, postawili mnie na stole, no myslalam, ze umre na zawal serca ze strachu.. gdzies slyszalam, ze na stolach Duzi stawiaja jedzenie.. przeciez jestem za mloda by umierac!!!
Duza w zielonym fartuchu obstawila sie jakimis specyfikami i podeszla do mnie z patykiem .. zamarlam... czyby tak wygladal koniec??? Upieka mnie na ruszcie jak prosiaka!!!
Nie mozecie sie wiec nie zgodzic z moim zaskoczeniem, kiedy to Duza W Fartuchu za pomoca patyka zaczela mi czyscic uszy, czule do mnie przemawiajac i tlumaczac drugiej Duzej, ze nie moze mnie odpchlic dzisiaj, bo skonczyl sie srodek na pchly (ci duzi nie maja wlasnych, ze musza brac kocie???) potem zmierzyli mi temperature (nic przyjemnego), powiedzieli, ze jestem przeziebiona okrutnie (sami by sobie pospali w przeciagach) i zaczeli ustalac dalsze postepowanie. Ja w tym czasie szukajac czegos bardziej miekkiego niz twardy stol weszlam Duzej na rece i poszlam spac dalej...
Reasumujac: zdjecia beda w piatek, bo jestem sierota, a kotka siedzi narazie u wetki gubiac pchly i inne, bogate, zycie zewnetrzno/wewnetrzne.
Kota jest: przymilasno-przytulasna (no poprostu sie we mnie beszczelnie wtulila), spora jak na swoj wiek - wazy troche ponad 1,5 kg, ma 3-4 m-ce, mleczne zabki, jest czarno-biala i szuka dobrego domku

moj telefon: 501-293-791
pzdr
GreenEvil
/z kociego przelozyla: GreenEvil/