Witajcie.
Wróciłam. Zostawiliście kiedyś mieszkanie na 2,5 dnia z biegunukjącymi kotami i chopem, który w domu tylko nocuje???
Pierwszą godzinę spędziłam w holu i kibelku, myjąc podłogi.
Teraz idę umyć siebie, bo byłam w miejscu, gdzie nie ma możliwości mycia porządnego
Flap żyje, wygląda znacznie lepiej, je. Zaczyna rozrabiać.
Psica załatwia sie na rzadko (dała mi tego dowód dokładnie minutę po tym jak umyłam podłogę w łazience, oczywiście tylnych łapek nie raczyła wsadzic do kuwety...), ale jest wesoła. Je, a raczej żre.
Choruje jeden kociak w lecznicy, Maciek ma go dziś do nas przywieźć. Dostał parwo, będziemy go leczyć tu, bo jutro musiałby w lecznicy prawie cały dzień sam siedzieć.
Oba dorosłe koty w lecznicy ok, dostają betaglukan.
CHCIAŁAM BARDZO PODZIĘKOWAĆ wszystkim za wsparcie!!!
Jest mi aż głupio, zwłaszcza, że wiem, że część z Was miała ostatnio duże (też kocie) wydatki... Nie da sie jednak ukryć, że wydatki na koty bezdomne tej jesieni mieliśmy gigantyczne. Tu nie o cierpliwość TŻ-a chodzi, tylko po prostu nie stać nas na więcej...
I muszę coś jeszcze napisać.
To MACIEK zaproponował w środę o 1.25 w nocy "jedziemy do lecznicy". Jestem mu za to bardzo, bardzo wdzięczna, choc kociakowi nie dało się pomóc...
Na razie idę się umyć, wystarczy, że całe mieszkanie śmierdzi kocim g., nie musi jeszcze śmierdzieć mną...
Napiszę jak rudego zobaczę, trzymajcie kciuki za niego!