Witam!
Jestem na tym forum po raz pierwszy a do szperania po necie zmusila mnie sytuacja naszego kotka 5,5 rocznego Zyzia. Zwracam się z prośbą o radę lub jakiekolwiek sugestie, które pomogłyby nam uratować naszego kotka. Przedstawie pokrotce sytuację:
Od jakiegoś czasu nasz Zyzio czuł się gorzej - tracił na wadze, nie miał apetytu. Jako, że mamy jeszcze jednego kota a przy tym w naszym domu pojawiło sie male dziecko, zauważyliśmy te zmiany z pewnym opóźnieniem. Gdy Zyzio zaczął wymiotować zabrałem go do pobliskiego weterynarza, ktory poprzez " obmacywanie" wyczuł guza. Zabrałem go do kliniki gdzie zostalo zrobone USG a na drugi dzień Zyzio był już operowany - okazało się, ze był to nowotwór jelita cienkiego.Usunięto nowotwór a jelito zostało zszyte z nadzieją, że kotek szybko dojdzie do siebie. Operacja miała miejsce 2006-12-19 - Po operacji dostawał co dziennie sól fizjologiczną i glukozę w kroplówce, antybiotyk co drugi dzien, witaminy, potem został wlączony steryd. Niestety problem polega na tym, że mimo, że minęło 10 dni od operacji Zyzio nie ma zupełnie apetytu.Dwa dni po operacji Zyzio zwymiotował bardzo dużą ilość kłaczków. Wterynarz twierdzi, że jest zakłaczony i od trzech dni podaję mu pastę, ktora ma pomoc a teraz zostal wlączony środek pobudzający perystaltyke jelit. Nadal nie ma efektów. Zyzio wyraża zainteresowanie jedzeniem, pobudza się ale gdy podstawi mu się miseczkę to tylko siedzi nad nią. Od dzisiaj zacząłem go karmić na siłę, strzykawką żółtko jajka, i ręcznie rozdrobnione kurze mięso. Ale to tylko namiastka - strasznie się wyrywa -i nie chce jeść. Jutro więc znów czeka mnie wizyta w klinice. Czy ktoś z Was spotkał się z podobnym przypadkiem i czy są jakieś sprawdzone sposoby aby " zmusić" kota do jedzenia? Będę bardzo wdzięczny za każdą uwagę. Dziękuję z góry!