Cassey ma dom.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw gru 28, 2006 12:36

Nie chciałam zapeszać i nic nie napisałam, ale ... dziś dostałam maila o treści:
"Mam juz wiadomosci, ze domek zaopatrzony w niezbedne rzeczy i czeka z niecierpliwoscia na przyjazd Kasi :)
kuwetka, zwirek, miseczki i paka royala czekaja na nowego lokatora :)"


więc wszystko wskazuje na to, że się spełnia :) W Świeta dostałam maila w sprawie Kasieńki. Teściowie dziewczyny - która od zawsze ma koty też postanowili się zaopiekować kotem. Dziewczyna na przykładzie własnego kota nauczyła teściów postepowania z tymi stworzeniami. Wszystko obgadane - w tym kwestia okien i balkonu.

W pierwszym poście o Kasi w tym wątku napisałam : Bardzo bym chciała by z Nowym Rokiem przeniosła sie do nowego domu - takiego na zawsze.
I wszystko wskazuje na to, że to też się spełni - jesteśmy umówieni na przeprowadzkę na sobotę - 30.12

Niestety przy rance po sterylce, która juz jest ładnie zabliźniona pojawil się jakis wrzod czy coś - taki bąbel z jakąś cieczą. Cały czas ranka była ładna, nic sie nie paprało, nic nie było rozpalone. Przez kilka dni nie grzebałam jej koło brzuszka, bo ona nie lubi i dopiero wczoraj jak ją miziałam na kanapie to ją złapałam, żeby zobaczyc brzuch. Chcialam tylko sprawdzic czy szwy sie rozpuścily, czy cos strzeba wyjmowac, a znalazlam takie cos.
Po pracy jedziemy do weta, mam nadzieje, ze przeczysci to na miejscu i ze bedzie wszystko ok. Choć wet powiedział, że wg niego i na odleglosc to odczyn po szwie, ktory sie sam wchlania (ze cos takiego czasami sie zdarza, szczegolnie ze to juz tyle po zabiegu, gdyby byla ropa to juz wczesniej by sie pojawila - troche mnie uspokoil, ale mimo wszystko sie martwie.)
Bardzo bym chciała, żeby Kasieńka cała i zdrowa zaczęła Nowy Rok w nowym domu.
Trzymajcie kciuki!

Jeszcze parę zdjęć z ostatniej chwili :)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Czw gru 28, 2006 13:18

Pewnie,ze trzymamy....i to nie tylko jednego.. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :catmilk:

elfrida

 
Posty: 1922
Od: Pt gru 15, 2006 22:15
Lokalizacja: lodz

Post » Czw gru 28, 2006 19:06

carmella pisze:Nie chciałam zapeszać i nic nie napisałam, ale ... dziś dostałam maila o treści:
"Mam juz wiadomosci, ze domek zaopatrzony w niezbedne rzeczy i czeka z niecierpliwoscia na przyjazd Kasi :)
kuwetka, zwirek, miseczki i paka royala czekaja na nowego lokatora :)"




Ale cudnie :D :D :D :D

Więcej takich wiesci poproszę, tak się cieszę że Kasia pojedzie do swojego domku, zasłuzyła na dobry kochający domek i... paczkę porządnych chrupek :D
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pt gru 29, 2006 7:49

Niestety :( Kasia w najbliższą sobotę raczej do nowego domu nie pojedzie.
Kasia dorobiła się "pięknego" ropnia :( Do zeszlego piatku, soboty nic nie było widac, jedynie niewielkie zgrubienie dokladnie jak rana szla - wzielam to za szycie podskorne.
Wyglada na to, że musiala sie juz ta ropa tam zbierać, w sumie dobrze, że podeszla pod skóre, a nie rozeszła się w srodku bo by była tragedia.
Wczoraj ropień pękł i niestety po poworcie zobaczyłam juz rane.
Od razu do weta, wetka to przeczyściła, wyplukala antybiotykiem, podala zastrzyk. W sobote znów na zastrzyk, wtedy zadecyduje czy jeszcze czy juz wystarczy.
Musialam zadzwonić do domku i powiedzieć co się dzieje. Bałam się, że się zdenerwuja lub rozmyślą. jednak poczekają. Gdybym ja oddała to by sami jeździli do weta na zastrzyki, ale woleliby , żeby była zdrowa, bo to ich pierwszy kot. tak że przeprowadzka przesunięta.
Przyznaję, że nie przez cały czas Kasia po kastracji nosila kołnierz i czasami się wylizywała. Pewnie w ten sposób zakaziła ranę.
Wczoraj po przyjsciu do domu dałam jej jesc i od razu założyłam kołnierz. Wetka mówi, że nie trzeba już, że co się złego miało stac już się stało - jednak wydaje mi sie, że im mniej tam bedzie gmerac tym się tym szybciej zasklepi. całą noc przespała w kołnierzu, dziś z rana ją uwolniłam - kuwetka, jedzenie. Niestety po chwili rana ja zainteresowała. Założyłam jej jednak kołnierz. Dziś z plotek wiem, że pracujemy krócej, wiec myśle, że ok 13.00 bede juz w domu.
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pt gru 29, 2006 8:24

Biedna Kasia :(

U moich sterylizowanych kotek też wzdłóź szwu przeważnie jest zgrubienie przez kilka dni, tylko raz było to mega zgrubienie ale okazało się ze koteczka była taka wrazliwa na nici i to był odczyn.

trzymam kciuki że Kasia raz dwa się wygoiła
domek czeka z utęsknieniem :D :D :D
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Sob gru 30, 2006 9:16

Kasiu a jak dzisiaj się czujesz?
Ranka ładnie sie goi?
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pon sty 01, 2007 20:12

Zosieńka pojechala dziś do nowego domu.

Dom zgłosił się w sobotę, dziś przyjechał. Dom przeegzaminowała Berni, ja zrobiłam poprawkę. Ja nie mialam czasu nawet porzadnie sie z tą mysla oswoic.
Fajni ludzie. Cieszę się, że Zosia ma już swój dom. Mi spadł z serca kamień, że tak szybko znalazła dom, że TZ nie zdążył się powkurzać, że ich pobyt się przedłuża.

Ale tak w sumie , jakos.... bardzo mi smutno. Ona była taka kochana, słodka przylepka w ciapki.

Zosieńko, mrucz teraz swojej nowej pani i bądź szczęśliwa!!


Kasia ładnie się goi. W ostatnie dni też sama z siebie przychodzi na glaski, do TZta głównie. W przyszłą sobotę odwieziemy ją "do siebie".
Znów będę płakać.
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pon sty 01, 2007 20:57

carmella pisze:Zosieńka pojechala dziś do nowego domu.


Yupiii wspaniale
:dance: :dance2:

Carmella Twoje marzenia mają moc zamieniania sie w rzeczywistość :D :D :D
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pon sty 01, 2007 22:50

berni pisze:Carmella Twoje marzenia mają moc zamieniania sie w rzeczywistość :D :D :D


Carmella czy mogłabyć sobie wymarzyć, zebm wygrała milion w totka? Obiecuję oddac połowę na koty. Co ty na taki interes?

fifkafifka

 
Posty: 49
Od: Czw lip 06, 2006 19:34

Post » Wto sty 02, 2007 8:42

fifkafifka pisze:
berni pisze:Carmella Twoje marzenia mają moc zamieniania sie w rzeczywistość :D :D :D


Carmella czy mogłabyć sobie wymarzyć, zebm wygrała milion w totka? Obiecuję oddac połowę na koty. Co ty na taki interes?


obiecuje pomarzyc, a moze raczej podzielic się marzeniem, bo ja tez marze o tym totku :) i nic :(


Ale moze dobrze ze tylko niektore marzenia sie spelniaja, bo jeszcze by mi sie w glowie pomieszało.


Kurcze, wiecie , że dziś mnie nikt nie obudził lądowaniem na głowie :roll: Jakoś tak cicho bez Zosieńki i .... nudno :roll:
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Sob sty 06, 2007 19:38

Dziś odwiozłam Kasie do nowego domu.

Dostałam smsa, że już dała się pogłaskać i leży koło nich na kanapie.

To chyba dobrze, co nie?

Jeszcze kilka dni i Kasia byłaby ... naszym trzecim kotem. Nawet TZ, który przecież nie lubi kotów się zakochał.
Chyba tylko ja zachowałam resztki rozsądku - Kasia kiedy poczuła się u nas jak u siebie zaczęła atakować moje koty, nawet Poli, która nie daje sobie w kaszę dmuchać i przegania wszelkich intruzów, też pomachała lapą przed nosem, była bardzo zazdrosna o kontakty z człowiek i ... o miseczkę.
Będzie jej lepiej jako kotce jedynaczce.
A moje koty będą - mam nadzieję - szczęsliwe teraz kiedy wszystko wróciło na stare tory...


Jeszcze tylko kilka fotek na do widzenia ....

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

... i można zamknąć wątek.
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Wto lip 10, 2007 10:08

Mam natychmiast przyjechać po Kasię :(
Od 3 tygodni kotka posikuje po mieszkaniu.
Na pytanie czy byli u weterynarza, że może coś nie tak , może kotka ma jakieś zapalenie pęcherza lub piasek usłyszałam, że "podobno nam pani przywiozła zdrowego kota".
Nie mają zamiaru jej leczyć, próbować czegokolwiek :(, w umowie wyraźnie jest napisane, że w każdej chwili mogą kota oddać i właśnie ją chcą oddać.
Nie wiem co mam z nią zrobić.
TZ wściekły, ale lubił Kasię wiec może sie zgodzi by chwilę u nas była. Ale pewnie to nie będzie długo.

A to miał być taki rozsądny dom...
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Wto lip 10, 2007 11:50

Jak widze z perspektywy czasu to najwidoczniej nie był dobry domek dla Kasi :oops:
A to miał być taki rozsądny dom...

JAk sama napisałas miał byc rozsadny dom i jest ............... nie wyrzucają ale "uczciwie" kota oddają.........a dom?................dom powinien być KOCHAJĄCY !!!!!!!
Jesli ludzie po pół roku nie pokochali Kasiuli na tyle, zeby sie o nia martwić i pojsc do weta to do diabła z takimi duzymi :evil: :evil: :evil:

Dobrze, ze podpisali umowe, bo mogli ja przeciez równie dobrze zawiezc do schronu.....brrrrr
A Kasia moze miec zapalenie pecherza. moja kicia miała i tez zauwazyłam bo zaczeła robić w róznych nie typowych miejscach :?
Małgorzata
Obrazek

margherita

 
Posty: 771
Od: Pon cze 25, 2007 18:17
Lokalizacja: Puszcza Mariańska/Żyrardów

Post » Wto lip 10, 2007 12:31

:? no to niefajnie...
Po takim długim czasie oddać kota...nie rozumiem ludzi :(

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 10, 2007 14:22

Carmella...
Tak sie zaczęłam zastanawiać - bo temat tych kotek nie jest mi obcy :!: - gdzie mogłam o tym przeczytać?

Temat jest z grudnia/stycznia - ja wtedy jeszcze wogóle pojęcia o miau nie miałam...
Chyba, że pisałaś o tym na forum Krakvetu - tam zaglądałam czasem.
Już wtedy widocznie zaczęło mi po głowie chodzić dokocenie :roll: , bo pamietam, że sie nawet nad Zosią troche zastanawiałam (znaczy nad adopcją...) ale miałam jeszcze w sobie za mało determinacji i tylko mi to w myslach zostało.

Swoja drogą - zawsze jakoś ciągnęło mnie do Twoich tymczasów :wink: :D

I przepaszam za OT :oops: ale samą mnie zaskoczyło to odkrycie...

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 47 gości