Kochani, pospadacie z krzeseł:)
Otóż Benia już po sterylce. Wczoraj wieczorem przy odbiorze, mąż nieśmiało zapytał: "A ile było małych...?" A wetka: "A, macica była pusta"
Okazało się, że to nie był półmetek ciąży, tylko Benia jest taka tłusta.
Jak na bezdomną kotkę, która przeżyła 2 czy 3 porody w minionym roku, to jest sprytna w zdobywaniu pożywienia
Po sterylce do późnej nocy chodziła jak pijana, a ja za nią, bo się przewracała, była jak gumowa lalka. Po północy doczłapała się do Ziutki miski w kuchni i próbowała wyjadac chrupki, ale prawie nie trafiała mordką w miskę. Musiałam jej zabrać jedzenie, dałam dopiero o 6 rano. Myślę, że jest OK, apetyt był. Teraz niestety chyba jej puściły środki przeciwbólowe, bo taka biedniutka leży w kaftaniku...Jutro idziemy na jakiś zastrzyk do weta.
Mam wrażenie, że kaftanik jest za mały, boję się, że ją uwiera, sami zobaczcie:
Zastanawiam się, czy jej nie rozebrać. Może wtedy się rozchmurzy. Jak myślicie, czy ją bardzo boli i kiedy jej przejdzie?
To pierwsza sterylka u mnie w domu...
Po wszystkim pomyślę o diecie dla Beni, bo się jeszcze bardziej roztyje po sterylce.
A co do kotków z działek:
Bardzo mi przykro, ale nie uda się w ten weekend złapać niebieskiego kociaka, na którego chęć ma jedna z nas...Pani Halina nie chciała ze mną pojechać na działki, bo jest chora. Ja nie miałam z kim tam pojechać, a autobusem się nie da. Pani Halina powiedziała, że jej znajoma, która też tam ma działki była tam wczoraj i zostawiła kotom dużo jedzenia. W okresie świątecznym koty nie głodowały, bo było dużo działkowiczy na święta. Przynajmniej o to jestem spokojna. Bardzo się martwię jednak, że nie udało się złapać kota, bo siostra chętnej osoby mogła go odebrac z Warszawy 4 stycznia i niestety nie uda się to...Nawet gdybym pojechała tam sama (ale nie mam prawa jazdy

) to pewnie i tak by mi się nie udało złapać kociaka, bo tu trzeba użyć podstępu, kot mnie prawie nie zna...Szkoda, że tak wszystko pod górkę. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu...Powiedziałam Pani Halinie, że chcę z nią tam pojechać w przyszły weekend. Żebym tak mogła nie pracować...Najgorsze, że w przyszłą sobotę szykuje mi się praca (koniec roku w księgowości). Zła jestem, że z powodu takich prozaicznych spraw kot może stracić szansę na dom...