Kochani

zdaje sie że moje trzygodzinne uświadamianie sąsiadów nie poszło na marne

Najpierw porozmawiałam sobie z synem sąsiadki.Pierwsze pytanie bylo takie;co nim kierowało by zrobic mamie taki własnie prezent?

On na to:poprostu jakiś facet stał z pudłem z którego wydobywał się płaczliwy głos.No tak mnie ten żałosny płacz kota poruszył że go odkupiłem.Mówił mi tez że jego mama to tak naprawdę dobra kobieta i że nie wie tylko jak się zajać tym kotem bo on jej zdaniem nie wyglada jak kot

Wiecie taka prosta kobiecina z niej.Teraz już wiem że tak naprawdę to dobry z niej czlowiek

Pojechaliśmy do sklepu zoologicznego po niezbędne zakupy.Jutro kocica jedzie do weta

A z kastracją to sobie też poradzimy

Wytłumaczylam babinie że kot to nie królik hodowlany i nie można go rozmnażać.Powiedziałam jej że z czasem zobaczy że pokocha to cudowne stworzenie

i że to nie jest tylko drogi prezent a droga sercu istota która też obdarzy ją wielka miłością

Kobiecina na to:A wiycie co sasiadko jo już chyba troche kochóm bo bych tak nie leciała po pomoc zaroz z rana

I wiecie co?razem wybrałyśmy dla niej imię

Xania ładne prawda?Jestem taka szczęśliwa

Ale widzę że to też wasza zasługa bo trzymaliście pewnie mocno kciuki
