Wiem o pewnym półrocznym rudym kociaku szukającym domu, oczywiście pilnie... Kociak mieszka na ulicy - może zostać rozjechany, otruty itp, z tej okolicy zgarnełam tydzień temu 4 kociaki - w ostatniej chwili, dziś już nie miałyby gdzie mieszkać, bo administracja "definitywnie rozwiązała problem kotów". Jemu pewnie grozi to samo, wkrótce...
Podobno podchodzi do karmicielki. I tylko tyle wiem. Jeśli znajdzie się ktoś chętny na przygarnięcie go lub danie tymczasu - mogę się dowiedzieć więcej i wybrać się tam na wizję lokalną. Ale nie będę sie tym zajmować dopóki ktoś się nie zdeklaruje, by nie robić nadziei karmicielce. I sobie.
Ja go wziąć nie mogę.