Yenna rok temu pierwszy raz przekroczyła próg naszego domu.... Stawiała pierwsze nieporadne kroki w pokoju Alana, wygrzewała się na poduszce grzejącej wykradzionej podstępem teściowej.... Zwiedziła caluteńki pokój i zajrzała w każdy zakamarek.... Nie było to proste dla kotecka, który ledwo chodził.... Yenna bardzo dużo zmieniła w naszym życiu- nauczyła nas cierpliwości, cieszenia się z małych sukcesów, wiary, że nawet małe rzeczy mogą mieć wielkie znaczenie. Nauczyła nas, że kocha się "mimo" a nie "za". Teraz jest zupełnie innym kotem niż rok temu

Widać po Niej, że mimo całego swojego złośnictwa jednak troszkę nas lubi. Ugniata mój brzuchol, przytula się a nawet czasami pozwala pomiziać brzuch. Dogaduje się jakoś z resztą (chociaż za bardzo się nie kochają

), jest wieelką fanką wietrzenia się na balkonie (ostatnio lekarz Jej nie pozwala

) i wyjazdów na wieś- ma kryjówkę w tujach, gania muchy i tarza się w trawie

. Ma najcudowniejsze puszyste futro..... Uśmialiśmy się z Niej setki razy, wszyscy Ją lubią chociaż to łobuz niepospolity i każdemu się oberwało od Niej nie raz

Patrzymy na Jej głupawki- gonitwy za kulką, obdzieranie drapaka z sizalu, miny i nie wyobrażamy sobie już domu bez Niej No słowem- KOCHAMY JĄ

Yenna- mam nadzieję, że jeszcze długie szczęśliwe lata przed nami

Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.
Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker