Ściemnia się...
Chodzę i kiciam, wracam do domu na chwilę i jak kretynka idę do tego pustego pokoju mając nadzieję że ona tam jest i wyjdzie...
Moją winą jest to, że nie umiem trzymać gęby na kłódkę i rozmawiam z sąsiadami na temat traktowania zwierząt, nie umiem byc cicho, to chyba budzi agresję... nie wiem. Ale niegdy sobie nie daruję tego co Sonia w tej chwilii przezywa. Siedzi gdzieś przerażona i zdezorientowana.