Do Myszy:
Myszko, odpiszę Ci na priva:)
A teraz kolejna relacja.
Jeszcze nie wybrałam imienia kici (myślałam, że może Mufinka, Mufka..., bo jest taka puszysta i słodka).
Więc kicia jest już u nas 3 dzień. Z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze zrobiłam. To jest ideał kota. Jest miła, grzeczna, kochana. Daje bródkę, brzuszek do głaskania. Mruczy niemal bez przerwy. Całe dnie spędza w naszej sypialni, pod łóżkiem, chociaż kupiliśmy jej śliczne puchate legowisko z poduchą, to się chyba boi tego legowiska, bo jak przysuwam je do niej, to się odsuwa i odwraca główkę. Woli spać na gołej podłodze, bez dywanu. My śpimi w dużym pokoju, z Ziutką. Aha, kicia załatwia się do pięknej dużej kuwety. Ma lepszy kibelek od rezydentki:) Mam nadzieję, że sie o to nie pobiją. Jak tylko wchodzę do jej pokoju, to uruchamia się traktor, Mufka zaczyna jeść, pić, mam wrażenie, że jak jest sama to jedzenie sprawia jej mniejszą przyjemność. A jaki fajny odgłos wydaje jak je kurczaka...Normalnie się w niej zabujałam. Niby szukam jej domu, ale ten dom musiałby być idealny, żebym ją oddała. No, ale to dopiero po sterylce.
Bałam się, że zniewolenie w 4 ścianach działkowej kotki będzie dla niej męką, ona natomiast wogóle nie domaga się wyjścia na wolność. Pewnie woli suchy, ciepły domek i pełną miskę. Gdyby płakała nocami to bym była w kropce, nie byłabym taka pewna, czy dobrze zrobiłam...
Moja Ziutka na szczęście specjalnie nie cierpi, ładnie je, śpi. Od wczoraj jesteśmy na etapie otwierania drzwi od sypialni. Mufka siada w progu i boi się wyjść na pokoje, bo po drugiej stronie przedpokoju siada Ziutka i się na siebie gapią. Ziutka jest przy tym spięta, jak lew przed skokiem na ofiarę, ale już nie stroszy futra, a Mufka siedzi dumnie i albo się gapi, albo się myje, jednak czuje respekt. Wczoraj trochę pozwiedzała przedpokój i kuchnię ale na widok potępiającego wzroku Ziutki dała dyla do sypialni. Ciekawa jestem, kiedy odzyskamy z mężem sypialnię
Bardzo chciałabym, żeby panny się zaprzyjaźniły, bo jak nie, to nie mam wyboru, będziemy szukać domu. Ziutka jest nadal dla mnie najważniejsza, ona jest jak rozpieszczona jedynaczka, niemal bożek. Ciągle do niej zagadujemy jak jesteśmy w domu, głaszczemy i się nią zachwycamy, bawimy się z nią. Nie wiem czy ona przeżyje taką detronizację.
Mam mały problem. Pojutrze idę do pracy, nie będzie mnie w domu 11 godzin, bo dojeżdżam do Warszawy. Zastanawiam się, czy zamknąć drzwi od sypialni, czy zostawić kotom otwartą przestrzeń. Chyba jednak nie mogłabym się skupić na pracy. Czasem żałuję, że wogóle pracuję, ale gdybym była bezrobotna, to nie miałabym kasy na utrzymanie kotów, więc kółko się zamyka...
Chyba muszę te kicie od siebie izolować. Martwię się też nadchodzącą sterylką. Boję się, że po operacji kotka będzie obolała, że będzie cierpieć, bo to w końcu sterylka aborcyjna. Na szczęście to będzie w piątek, a potem mogę jej poświęcić weekend, a nie idę na Sylwestra nigdzie.