Benia z działek-u mnie-2 koty znalazły domy,Szafran szuka...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 17, 2006 20:04 Benia z działek-u mnie-2 koty znalazły domy,Szafran szuka...

Kochani,
Muszę się z Wami czymś podzielić, może dzięki Wam ta śliczna dorosła koteczka znajdzie dom. Ale zacznę po kolei.
Ostatnio zaangażowałam się całkiem przez przypadek, ale nie bez ochoty w dokarmianie kilku bezdomnych kotów w mojej miejscowości. Próbowałam znaleźć im dom, ale przy bliższym poznaniu i próbom złapania załamałam się i poprzestałam na dokarmianiu. Parę dni temu poznałam inną karmicielkę, Panią Halinę. Ona ma działkę pod Mińskiem, gdzie mają też swoje rekreacyjne działki inni "Miastowi". Mieszkają tam od wiosny do jesieni, a obok nich żyje kilka kotów, w większości dzikich. Oni tych kotów nie kastrują, kotki mają po kilka miotów w roku. Pani Halinie na działce we wrześniu okociła się dzika kotka, która miała 4 śliczne małe. Pani H. udostępniła im komórkę, zrobiła ciepłe legowisko. Pani Halina, zdaje sobie sprawę, że tak nie może być, ale ta kotka jest całkiem dzika i nawet się nie da dotknąć, co dopiero mówić o sterylce. Wspomniałam o klatce łapce, ale Pani Halina, 76 letnia kobieta nie miała takiego pomysłu ani doświadczenia w tej kwestii, robiła więc co mogła. Dopóki mieszkała do października na działce, koty były dobrze karmione i zadbane, potem jednak wróciła do Mińska i jeździ tam tylko raz na parę dni nakarmić koty. Kotów było 3 dorosłe i około 9 małych (potem wyjaśnię, dlaczego "było"...)

Postanowiłam zacząć w miarę możliwości (cierpię na wieczny brak czasu) pomagac Pani Halinie i dzisiaj załadowałam ogromne ilości karmy, wody, itp. oraz wzięłam aparat, z nadzieją, że sfotografuję te małe 3 miesięczne kotki i zacznę szukać im domu. Podobno były całkiem oswojone, towarzyskie i zdrowe. Pani Halina jest na szczęście zmotoryzowana, bo tam jest ciężki dojazd. W końcu dojechałyśmy, a tam...okazało się, że nie było ani jednego małego. A na dwóch działkach było ich około 9 łącznie. Przybiegły do nas tylko 3 mamusie, wygłodniałe rzuciły się na jedzenie, ostatnio Pani Halina była tam w środę (!). Rozumiem, że nie może częściej...ale i tak wydaje mi się to straszne. Kotki wyglądały, jakby szukały małych. Spędziłyśmy na działkach 1,5 godziny w poszukiwaniu małych. One zawsze wybiegały na widok samochodu i biegły do niego głodne. Prawdopodobnie ktoś je zabrał, albo nie daj Boże, skrzywdził...
Te małe w większości żyły w opłakanych warunkach, kotki zwykle kociły się pod tarasami, a tam jest zimno...Jedynie te u Pani Haliny miały "normalne" legowisko w komórce.

Z tego wszystkiego mam tylko jedną nadzieję-z tych trzech dorosłych kotek, jedna nie jest dzika (prawdopodobnie jakiś "letnik" przywiózł ją sobie w lato i zostawił na zimę :evil: )
Po nakarmieniu i pogłaskaniu kicia okazała się prawdziwą Pieszczoszką. Chodziła za nami jak piesek, łasiła się o ręce, nogi, nawet o płot...
Serce mi się krajało. Zaprowadziła nas nawet w okolice działki, gdzie się okociła we wrześniu i wyglądało, że szuka małych-wąchała okolicę i była smutna. Na kocim pyszczku bardzo widać smutek...Problem jest też taki, że kotka jest jakaś pękata...Albo znowu w ciąży, albo nie odzyskała figury po ostatniej ciąży. Wiem, że powinnam ją bez zastanowienia stamtąd zabrać...Ale czasem bywa w życiu tak, że nie można zrobić tego co by się chciało. U mnie w domu walczymy z grzybem u mojej Ziutki, a na to żeby wziąć Pieszczotkę i trzymać w osobnym pokoju kategorycznie nie zgadza się mój TŻ. On kocha naszą kotkę, ale absolutnie nie wyobraża sobie dokocenia, chyba jest zmęczony wiecznym leczeniem naszej kotki. Nie chcę go tłumaczyć, ale piszę jak jest.

Wstęp był długi, ale zmierzam do jednego: szukam domu dla tej uroczej Brunetki, może to być działka ze stałym dostępem do jedzonka, może być mieszkanie, oraz domek wychodzący. Wszystko chyba by było lepsze od zimnej i głodnej działki...Ja mogłabym pomóc w sterylizacji (być może konieczna będzie aborcja), szczepieniu, itp. Popytam też znajomych i rodzinę...Proszę o kciuki, ostatnio nic mi się nie udaje...

Oto nasza bohaterka:
W całej swej pięknej okazałości:

Obrazek

Tutaj się pieszczę z siatką, bo rączki od głaskania robią zdjęcie:

Obrazek

A tu jem:

Obrazek

Kicia jest tam taka samotna...
Gdyby ktoś chciał...to tu jest mój telefon: 0-606-450-268
Ostatnio edytowano Nie mar 11, 2007 18:40 przez Mimisia, łącznie edytowano 12 razy

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon gru 18, 2006 9:13

Kiciu nie spadaj, niech Cię wszyscy obejrzą...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon gru 18, 2006 11:43

koteczka jest przepiękna
wystaw ją na allegro, bedą się o nią bić, dlatego przebieraj i wybierz najlepszy domek, taki ze sterylką, najlepiej nie wychodzący żeby kicia nie zginęła, z dobrą karmą, a nie Whiskasem itp.
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Pon gru 18, 2006 11:53

tutaj masz wzór umowy adopcyjnej, kazdy nowy domek powinien ją wypełnić i podpisać :arrow: http://www.psy.info.pl/schronisko_wrocl ... _adopcyjna
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Pon gru 18, 2006 11:55

Dziobku, dziękuję za nadzieję :D Ja nie mam doświadczenia w szukaniu domków kotom, dopiero raczkuję w tej materii...
Dzisiaj wieczorem ją wystawię na allegro, bo nie mam przy sobie zdjęć, a tych z forum to się chyba nie da przenieść (?).
Zdaję sobie sprawę, że zanim to zrobię, powinnam ją wziąć do domu (ale mąż nie chce:(( ) Postaram się chociaż o sterylkę, mam nadzieję, że pomoże mi znajoma która ma więcej czasu (mnie nie ma całymi dniami w domu, bo pracuję w Warszawie i nie mam co marzyć o urlopie do lutego).

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon gru 18, 2006 12:23

Mimisia pisze:Dzisiaj wieczorem ją wystawię na allegro, bo nie mam przy sobie zdjęć, a tych z forum to się chyba nie da przenieść (?).

na zdjęciu kliknij prawym przyciskiem myszy, a w otwartym oknie na kopiuj, potem wstaw do jakiegoś folderu, a potem już na allegro :D
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Pon gru 18, 2006 12:27

Dzięki!!!

Buuuu!!! :( Właśnie się zarejestrowałam na allegro. Okazuje się, że będę mogła sprzedawać na allegro, jak mi prześlą jakiś cholerny klucz za jakieś 10-14 dni 8O . Ciekawe, jak ja to wytłumaczę kici...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon gru 18, 2006 12:59

w wystawieniu niestety nie pomogę, bo mam zblokowane konto za zaległy rachunek :oops:
moja trójka ObrazekObrazekObrazek

Punto [*] 03.08.2013.

dzioby125

 
Posty: 4028
Od: Pt paź 21, 2005 20:03
Lokalizacja: Dąbrówka/koło Poznania

Post » Pon gru 18, 2006 13:00

W każdym razie dziękuję za pomysł...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon gru 18, 2006 19:33

Jest taka piękna. A jej historia taka smutna.
Oby domek się znalazł. Trzymam wszystkie kciuki zaciśnięte.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto gru 19, 2006 12:31

Pieszczoszka przypomina, że jest, bo uciekła na chwilkę na 3 stronę :wink:
Kto chce ślicznę kluseczkę?
Dałam już wczoraj ogłoszenia na Gratkę, na allegro niestety nie mogę, bo czekam na jakiś klucz czy coś :cry:
Na razie głucha cisza...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Śro gru 20, 2006 10:02

Hej Ho, Hej ho, do domku by się szło... :dance2:

Nie gniewajcie się za te podrzuty... :oops:

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Czw gru 21, 2006 13:45

Pani Halina była na działkach we wtorek, żeby nakarmić koty.
Kotki, której szukam domu nie było...Może poszła gdzieś na spacer. Jak wróci, to zastanie na "swojej działce" miskę jedzenia, oczywiście jak ktoś jej nie zje...
Oprócz tego dowiedziałam się, że znalazły się 4 "wrześniowe " maleńtasy, które pojechałam w niedzielę obfotografować z panią Haliną...Podobno są piękne (jak wszystkie koty 8) ) Czuję się bezradna, bo nie mam możliwości tam często jeździć, a wiem, że potrzebują pomocy. Namówię panią Halinę, żeby pojechała tam ze mną w sobotę (sama się tam nie dostanę), nakarmimy koty i spróbuję te małe obfocić, może znajdzie im się domek na święta.
Mój mąż mówi mi, że to co robię nie ma dużo sensu. Faktycznie, na razie kończy się tylko na gadaniu. Żebym tak mogła nie pracować, jakaś wgrana w totka by się przydała...Bo jak pomagać, jak nie można kotów zabrać z działki i nie ma się możliwości codziennie jeździć...To wszystko się nie klei i nie ma sensu...I wątek ciągle spada, nikt nie odpowiada na ogłoszenia...Mam doła.

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Sob gru 23, 2006 18:56

Muszę zmienić tytuł wątku...
Pieszczotka jest już u mnie w domu. A było tak...
Dzisiaj rano pojechaliśmy z panią Haliną na działki. Wraz z nami zabrał się 12-letni chłopiec z ojcem, którzy chcieli wziąć jednego z tych maleństw dla swojej babci, która straciła niedawno kota.
Przywitały nas wszystki wygłodniałe kociaki. Nakarmiłyśmy je porządnie. Przyszła też nasza rozmruczana pieszczosia-jako jedyna naprawdę oswojona. Myślę, że jako jedyna miała kiedyś domek, ale pewnie jak zaszła w pierwszą ciążę, to ktoś ją tam wyniósł :evil:
Kotki zostały nakarmione, zaraz Wam je zaprezentuję, jest nawet jeden niebieski "PERS". Chłopiec wybrał kotka, ale jak sie najadły, to za cholerę nie dały do siebie podejść. W końcu pani Halina go złapała, ale przed włożeniem do transportera się wyrwał. Pan z chłopcem mieli nietęgie miny, widziałam, że już im się odechciewa. Pewnie nie chciało by im się podjąć trudu oswojenia kota. Zaczęli się wycofywać, zresztą i tak koty już nabrały dystansu, siedziały tak ze 2 metry od nas i obserwowały.
Natomiast moja Pieszczotka starała się jak mogła, żeby mnie do siebie przekonać. Ja jednak twardo obstawałam, że nie mogę jej wziąć...
W końcu Pani Halina wzięła ją na ręce, a ta się rozmruczała. Tego już było dla mnie za wiele...Wprawdzie argument, że moja Ziuta jest chora odpadł, bo dermatolog uznał wczoraj, że Ziuta nie ma już grzyba, ale pozostawał jeszcze mój mąż, który nie chciał, abym przywiozła kota, bo to kłopot, a bo Ziutk ataka wrażliwa, itp.
Nakarmiłyśmy koty i wsiadłyśmy do auta, a nasza koteczka usiadła jak sfinks przed autem, że nie mogłyśmy ruszyć i na całe gardło "MIAUUU", co w wolnym tłumaczeniu miało oznaczać "Nie zostawiajcie mnie tu samej" :(
Wysiadłam z auta i pogłaskałam ją. Łasiła się strasznie. Wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do męża roztrzęsiona. A on na to: A rób co chcesz. Więc wzięłam ją na kolana i odjechałyśmy. Mąż już czekał pod blokiem i pojecjaliśmy do wetki. Okazało się, że kotka jest już w 4 !!!
w tym roku ciąży...W piątek po świętach odbędzie się niestety sterylka aborcyjna. Niestety, tak będzie najlepiej. Nie wiem czy dla kotki...Ale inaczej tego nie widzę. Mój ukochany jeszcze zapytał wetki, czy aborcja nie zaszkodzi kici....ale ona powiedziała, że to mniejsze zło dla niej i dla kotów, bo o domy trudno.
Kitka była odrobaczona Pyrantelum, niestety na pełen żołądek. Mam nadzieję, że to nie przeszkodzi...zapomniałam wspomnieć wetce,że kotka dopiero co jadła.
Potem pojechaliśmy do domu. Dokocenie przebiegało tak:
1) Ogólna prezentacja:

Obrazek

2) Oglądanie i obwąchiwanie

Obrazek
Obrazek

3) I niestety ofukanie przez rezydentkę:

Obrazek

Po akcji wzięłam wystraszoną Nową na ręce i zaniosłam do sypialni. Wstawiłam jej tam michę ze żwirkiem, papu, wodę, itp.
Wlazła pod łóźko i siedzi:

Obrazek

Zaglądam do niej co i raz, pięknie mruczy, praktycznie bez przerwy!
Ładnie je, łasi się. Jest niesamowicie miła i kochana. Oczywiście szukam jej domku, ale serce nie sługa...Jakby się dogadała z moją Ziutką, to w sumie było by fajnie...Najważniejsze jednak, że ona jest już w ciepełku i że nie będzie z nowu rodzić na gołej ziemi pod tarasem domku letniskowego.
Jedno mnie martwi i tu proszę o kciuki. Jeszcze nic nie ma w kuwecie, natomiast nasikała na ręcznik, który jej włożyłam pod łóżko, aby nie siedziała na gołej podłodze. Próbowałam ją na siłę wkładać do żwirku, ale chyba nie kuma. Może po prostu bała się wyjść z pod łóżka...i nie dotarła. Jak ona się nie nauczy robić do żwirku, to jak ja jej znajdę dom...Ale dość panikarstwa. Będzie dobrze i już, prawda?

A to maleńtaski (już prawie 5 miesięczne)Ich mama jest dzika:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


A to inne darmozjadki, jest ich tam kilka...
Obrazek

Trzymajcie kciuki za przyjaźń między moimi nowymi kotkami...Może to dokocenie nie będzie tymczasowe?...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Sob gru 23, 2006 19:05

Trzymam bardzo mocne kciuki!

Koteczka jest przepiękna (przypomina mi moją Myszę) i bardzo dobrze, że ją zabrałaś. Sterylka aborycjna to faktycznie najlepsze wyjście... Jeśli robi ją dobry chirurg nie powinno być żadnych kłopotów. Dla spokoju ducha możesz zbadać kotce krew, żeby sprawdzić czy nerki i wątroba są zdrowe.
Odrobaczenie i tak trzeba będzie powtórzyć, więc następnym razem przypilnuj, żeby było na czczo i może jakimś lepszym środkiem niż pyrantelum...

Kociaki na działkach prześliczne. Bardzo są dzikie?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 76 gości