Nareszcie mam dostęp do netu, więc mogę zdać relację.
Z Pinka niepostrzeżenie robi się "prawdziwy" kot. Obaj wprawdzie nie wyglądają już jak 5 minut na małym zegarku, ale Pink bardziej wydoroślał. Jest też bardziej zdyscyplinowany. Bardzo karnie reaguje na wołanie po imieniu (szczególnie jeśli czuje, że powodem wołania jest surowa wołowinka albo kurczaczek). Bardziej od Floyda się "zaokrąglił" na pysiu i bardziej utył, co nie znaczy, że jest gruby.
Floyd jest znacznie bardziej ciapowaty i dość słabo reaguje na wołanie, nawet jeśli woła go Przecinek. Niestety nie lubi surowego mięsa więc dużo trudniej na cokolwiek go skusić by przyszedł. Lubi serek biały, ale trudno z serkiem w kieszeni chodzić na spacer. Trochę mnie martwią jego tylne łapki bo czasami zachowują się mało sprawnie i trochę się "plączą". Mam nadzieję, że to tylko konsekwencja długotrwałej choroby i braku ćwiczeń, które teraz są intensywnie nadrabiane w czasie gonitw po domu i po okolicznych drzewach.
Obiecuję, że zdjęcia będą jak tylko będzie znów sprawny aparat.