Właśnie, czy mają szansę za znalezienie swojego domu,

swoich rąk do głaskania, nóg do ocierania, kolan do ugniatania, czy mają szansę na miłość, czy ktoś je pokocha???.

Bo to,że wzbudzją litość to pewne.

Ale po kolei. Mam u siebie do adopcji 3 kociaki, dwóch chłopaków i dziewczynka.Nie są rodzeństwem, są w różnym wieku.
Najpierw trafiła do mnie wraz z 5 rodzeństwa Lea. Kiciusia ma teraz ok 3 m-ce. Zabrana została z podwórka z zaawansowanym kocim katarem. Niestety nie udalo się uratować oczka, ma je amputowane.

Maluchy przywlekły też panleukopenię, wszystkie były intensywnie leczone, dostały surowicę. Niestety dwa najładniejsze-trikolorka i rudziaczek nie przeżyły.

Dwa znalazły domek.

Zostały Lilu i Lea. Lea, mała biało-czarna panienka jest strasznie radosna i rozbrykana,

ciągle gdzieś pędzi i rozrabia,

świetnie sobie daje radę ze swoim kalectwem.
Następnie trafił do mnie Kangoo,ok 4 miesięczny bury kocurek. Kanguś ma niewładną przednią prawą łapkę, a właściwie stópkę.

Nie ma w niej wcale czucia,prawdopodobnie jest to uszkodzenie mechaniczne.

Jak idzie to łapeczkę "ciągnie" bezwładnie.

Porusza się trochę jak kangur, stąd imię.
Kangoo jest bardzo statecznym, zrównoważonym kocurkiem.

Nie często łapie go"głupawka" ale jak już, to nieźle wtedy bryka.

Lubi siedzieć na kolanach, lubi być blisko człowieka.
Ostatnio-tydzień temu trafił do mnie Albin- biały z małymi czarnymi wtrąceniami. Kiciuś ma jakieś 5 m-cy i o zgrozo nie ma tylnych nóżek

, a właściwie ma częściowo ucięte,

jedna na wysokości kolanka, a druga w połowie między kolankiem a stópką.

Nie mam pojęcia, kto zrobił mu taką krzywdę.

Do schronu przyniosły go podobno dzieci. Albiś pomimo takiej tragedii, która go spotkała kocha człowieka,

kocha dotyk rąk,

uwielbia się przytulać.

To naprawdę cuuudowne kocię.

Czy one mają szansę