oTRZYMAŁAM INFORMACJE OD OSOBY SZUKAJACEJ POMOCY:
"Wczoraj wieczorem, około 22.00, nasza kotka po dramatycznej walce, wylądowała w schronisku w Katowicach. Wcześniej, późnym popołudniem dostała ataku jak rok temu.Tym razem atak był jeszcze gorszy. Naprawdę nie wiemy co jej jest. Przez rok było w miarę spokojnie, tzn. nie atakowała ostro (ale atakowała), była ogromnie płochliwa, niewspółmiernie do sytuacji. Nagle uciekała "z furkotem" od znanych jej przeciez ludzi. Nagorsze jest to, że ona nas ogromnie kocha i my ją też. Wczoraj jednak nie było wyjścia. To drastyczne rozwiazanie doradziła nam zresztą pani wetka, która ja zna i pomagała nam w zeszłym roku.
A teraz nie wiemy co dalej, po prostu nie wiemy. Do nas wrócić nie może bo teraz już się jej boimy. Nie wiadomo kiedy nastąpi następny atak, a należy się liczyć z tym,że nastąpi (niestety)
W schronisku też być nie może. Nie widziałam jej teraz, ale i tak wiem (wszyscy wiemy) co jest: nie je, nie pije, nie siusia, nie robi kupki. Jest w szoku , przerażona
Obawiamy się, że trzeba będzie podjąć decyzję o uśpieniu.
Właściwie, nie wiem dlaczego zawracam Ci głowę. Chyba z poczucia bezradności. Nie mamy z kim tego omówić, a Ty znasz się na kotach, znasz schronisko w Katowicach, znasz lecznice weterynaryjne. Może masz jakiś pomysł?
"
rece mi opadly do kolan
Fundacja nie ma zadnych wolnych domkow tymczasowych zeby ja umiescic, co czeka ja w schrosnku w Katowicach pisac nie musze
prosze o pomoc