Fundacja "Felis"

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 09, 2006 21:15

Nie jestem znawca, ale chciałabym zabrac głos w dyskusji.
Dlaczego KasiaD., która dała mi na pzrechowanie Bambina, wzięła do do domu.
Kot wymagał ciągłej obserwacji i opieki, ja mogłam mu oferowac ciepły pokoik na strychu i dosłownie godzinę dziennie towrzystwa. reszte dnia i nocy kota siedziała sama.
Przy pogarszającym się stanie zdrowia kota, nie mogłam wziąc na siebie odpowiedzialności za kota.
Poza tym barzdo bałam się o mojego jasia, który jest bardzo delikatnym kocurem.
KasiaD. po prostu chciała żeby kot miał lepsza opiekę i towarzystwo.
W Lublinie jest niewiele osób, współpracujących z fundacją, trudno znależć dom tymczasowy.

Teraz trochę żałuję, że tak się stało,a le wcale nei jest wykluczone, ze to właśnie Bambi przyniósł wirusa do KasiD. i właśnie dlatego koty u kasiD tak się pochorowały.
Wydaje mi się, że wszędzie, gdzie jest tyle kotów na małej pzrestrzeni, choroby pojawiają się bardzo często.

Bardzo martwię się o koty u kasiD a szczególnie o bambina, który barzdo zapadł mi w serce, ale niestety nie zdecyduję się go teraz zabrać, bo nie zrobię tego moim kotom.
No
i własnie dlatego KasiaD. boryka się sama z taką tragedią.
jest cięzko, poczekajcie z ocenami.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob gru 09, 2006 21:24

Marylo, dlatego,że w wiekszosci przypadków nie ma innego wyjscia.

Moje apele tu na forum czy na stronie fundacji o domy tymczasowe przynoszą skutek bliski zeru.
Dobrze, ze teraz mam Tiger_. Ale ona tez nie weźmie wszystkich maluchów.
Gdy dzwonie do znajomych z pytaniem czy wezmą na kilkanascie dni kociaka to mam wrazenie,że pytam czy nie oddaliby mi nerki. Podobny stres.

Pisałam to ale jeszcze raz powtórzę: to jest Lublin. Nie Warszawa ani nawet nie Kraków...
Przykre.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob gru 09, 2006 21:30

Anda, nie wiem, czy zrozumialas, o co nam chodzi...

u mnie wszelkie tymczasy mialy max 2 godziny dziennie "mnie" - troche rano i ciut dluzej wieczorem - chociaz nie zawsze az dwie godziny
mam przeciez swoje zycie, prace, koty
i tak bywa we wszystkich (albo wiekszosci) domow tymczasowych....
to jest taki "standard" :wink:

ja, niezaleznie od mojej "checi pomocy" nie proponowalam jej w trakcie trwania kwarantanny po p.
wzielam kociaki do siebie dopiero po pol roku po odkazeniu mieszkania i wymianie (remont generalny) wiekszosci mebli - i gdyby byly chore, tzn nie mozna byloby ich od razu zaszczepic - nie zaryzykowalabym...

niezaleznie od warunkow w danym miescie, jesli juz musialabym wybierac, to wolalabym zeby kociak umieral z powodu kk niz z powodu (swiadomie zaserwowanej) p. :roll:

nie oceniam Kasi - jest "prawie" sama w Lublinie
ale pewnie rozne rzeczy ( w tym badania jakis czas temu) poprowadzilabym inaczej - i dlatego tez wydatku na "koci" interferon nie uwazam za koniecznie konieczny w obecnej sytuacji - inni radza sobie inaczej, czemu Kasi nie mialby sie udac?

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob gru 09, 2006 21:36

Beatko, z tymi badaniami i prowadzeniem leczenia to nie taka prosta sprawa.
Nie znam sie na tyle aby mówić wetce co ma robic, jak diagnozowac i co podawać. Pomijam juz fakt, że tak po prostu nie wypada.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob gru 09, 2006 21:38

Kasia D. pisze:Beatko, z tymi badaniami i prowadzeniem leczenia to nie taka prosta sprawa.
Nie znam sie na tyle aby mówić wetce co ma robic, jak diagnozowac i co podawać. Pomijam juz fakt, że tak po prostu nie wypada.

pogadaj z Ryska, please
czasami nie ma "nie wypada" :wink:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob gru 09, 2006 21:47

Kasia D. pisze:Nie znam sie na tyle aby mówić wetce co ma robic, jak diagnozowac i co podawać. Pomijam juz fakt, że tak po prostu nie wypada.


ale tak się jednak robi
tak samo domagając się niekiedy testów
już nie raz niektórzy od weta usłyszeli: miała pani intuicję - a co wet nie miał?
ja bardzo żałuję że nie domagałam się testu na parwowirusa gdy chorował Biały - ale nawet dobry wet nie podejrzewał p. u dobrze wyglądającego dorosłego kota któremu wszystkie badania wyszły właśnie prawidłowo a jednak choroba zabrała go w ciągu 3 dni
od tej pory na własne żądanie wszystkie też szczepię od razu

sugeruję też szczepienie maluchów z którymi miałam kontakt, nawet sporadyczny
i to nie dlatego że tu jest Warszawa i nie dlatego że mnie stać, sama wiesz
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Sob gru 09, 2006 21:51

Beata, wiem doskonale o co chodzi, a przynajmniej tak sądzę.

Bambi który był u mnie na tymczasie dosłownie 3 dni , zaczął wymiotować i przetsal jeść. Był wzięty od kogoś, kto twierdził, że jest podrzucony. poza tym ma uszkoszony stwa biodrowy.
KasiaD. przyjeżdżała codziennie i zabierała go do wetki. Bambino przestał jeść i stracił zainteresowanie do zabawy, wymiotował.
Zadzwoniłam do kasiD i powiedziałam jej że nie chciałabym odpowiadac za kota, bo praktycznie nei ma mnie w domu. poza tym boję się o swoje dwa koty.
KasiaD. była niejako zmuszona go zabrać.
Mogła postapić inaczej?
Wiem, ze ona zwraca się do mnie tylko wtedy kiedy już naprawde nie może nic zrobić, bo mój TZ jest przeciwnikiem takich tymczasów.

Tyle chciałam powiedzieć. na temat interferonu, panleukopenii, leczenia, bardzo drogich karmi, czy szczepionek się nie wypowiadam, bo nie znam sytuacji.

J
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob gru 09, 2006 22:33

pytania wlasciwie retoryczne - jesli Kasia nie bedzie probowala ich uratowac to kto? Jeden nie moze bo maz krzywo popatrzy, drugi sie boi, trzeciemu sie nie chce a czwarty ma w nosie bezpanskie koty a kocha tylko wlasne. Kto ma pomoc kotom w Lublinie jesli nie Kasia, kto zdejmie z niej to potezne obciazenie psychiczne jakie jest zwiazane z braniem kotow do domu podczas kwarantanny a nastepnie z rozpacza po kolejnej przegranej i wyrzutami sumienia ze jednak sie nie udalo?
Kasiu, przykro mi to pisac ale z tego co piszesz i co mowilas to jednak jest to ta cholerna kombinacja wirusow ktora pojawila sie jakis czas temu i u nas. Niestety - duzo o wiele trudniejsza w leczeniu niz "zwykla" p :(

Maryla, takie szczepienie kota bez kwarantanny tez niesie ze soba ryzyko powiklan lub zgonu.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15669
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Sob gru 09, 2006 23:00

Myslę, że Liwia ma rację, tyle tylko że
niektórzy po prostu mają problemy, wcale nie mniejsze niż ratowanie bezpańskich kotów.
Nie zamierzam się tłumaczyć, zwracam jednak uwagę na jedną sprawę, że aby te koty mogl być ratowane przez Ciebie Liwio czy przez KasięD - przez tych dla których jest to sprawa najważniejsza, inni, Ci , którzy jak to zgrabnie ujęłaś " boją się krzywo patrzących mężów" czy też "mają w nosie bezpańskie koty" robią inne może mniej spektakularne a jednak konieczne rzeczy.
Też nie zamierzam tłumaczyć.

Poza tym, to że moje koty i ich zdrowie jest dla mnie najwazniejsze, a narazanie ich na chorobę i cierpienie jest brakiem odpowiedzialności, wydaje mi się całkiem w porządku.
Uważasz, że nie?
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob gru 09, 2006 23:33

Zdaje się, że dyskusja zmierza w kierunku tematu nie związanego z tytułem wątku... 8O

Od siebie dodam tylko, iz nikt nie ma obowiązku mi pomagać a wszelka pomoc dla kotów wypływa z dobrej woli i chęci pomagającego.
Mam na mysli zarówno pomoc finansową jak i wszelką inną.
Nikogo też do owej pomocy nie zmuszam a jedynie o nią bardzo proszę. co i tak staram sie robic jak najrzadziej, z wiadomych względów.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob gru 09, 2006 23:43

To ja w temacie - chyba ;)

Zapraszam na bazarek - do zgarnięcia są trzy wiaderka Royal Canin:
a) zielone http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=53467
b) niebieskie http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=53462
c) fioletowe http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=53466

Kolekcjonerzy - do dzieła pomocy Kasi D.! :D
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30705
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Sob gru 09, 2006 23:48

Anda, przepraszam jesli nieslusznie wzielas to osobiscie co napisalam, nie pisalam tego personalnie do nikogo. Stwierdzam fakt - Kasia jest neimal sama z tym problemem, ktory przeroslby zespol osob.


PS Moj maz ma niemal zeza od krzywego patrzenia :twisted: Nie lubi kotow.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15669
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Nie gru 10, 2006 0:56

Kasiu strasznie mi przykro... :(
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Nie gru 10, 2006 2:24

Kasiu..... to srtaszne ....straszne.................. :cry:

Ja powiem tylko :

Nie wiem czy wszyscy pamiętają o tym , że w Lublinie NIE MA schroniska dla kotów....
Jedyną organizacją zajmującą się kotami jest fundacja Kasi D.

Zarzut , że Kasia nie powinna przyjmować nie szczepionych kotów , być może jest słuszny....ale ......

POdam tylko jeden przykład , a mogę podać 100:

Do Kasi dzwoni telefon i bardzo "miły" pan oświadcza, że w piwnicy u niego w bloku okociła się kotka i jest 5 kociąt , które mają może ok. miesiąca....Kotki nie ma od dwóch dni, on nie wie co się z nią stało, a kocięta miauczą , niech ktoś coś zrobi , bo kotki nie ma i one się drą i on coś z nimi zrobi ....

I teraz czekam na propozycje dla Kasi.......( wiadomo , że w Lublinie są duże problemy z DT )

Co Kasia ma zrobić?

a) zostawić kociaki niech umrą z głodu
b) zostawić , bo przecież pan "coś" z nimi zrobi
c) zostawić i po prostu o nich zapomnieć
d) zapomnieć od razu o tym telefonie
e) na miejscu (jeszcze w tej piwnicy ) je uśpić , bo przecież do fundacji ich zabrać nie może, bo kiedyś była p.

No ?
Ktoś ma ciekawsze propozycje ?

Czekam na lepsze pomysły.....

Kasia zdaje sobie sprawę , że w fundacji mnożą i mutują się różne wirusy........ nie da się tego uniknąć nigdzie.......
Ale w większości przypadków bierze koty , bo po prostu nie ma wyjścia....

Która z Was wezwana do takiego zgłoszenia o malutkich kociakach, głodujących od dwóch dni......nie zareaguje i nie zabierze do fundacji , nawet je narażając , tylko skaże je od razu na także męczeńską śmierć ?

Mogę podawać tego typu i innych przykładów masę , masę ........całe mnóstwo...
Są sytaucje kiedy Kasia odmawia przyjazdu....., bo właśnie nie ma miejsca , albo właśnie koty chorują....i wtedy słyszy , że w takim razie pan czy pani idzie i wyniesie te kociątka pod śmietnik, albo np. że pójdzie je utopić , albo że im poukręca łby, albo , że je po prostu wypuści na ulicę......
Dlatego pytania i podteksty typu : "Dlaczego bierzesz i skazujesz je ......" są po prostu nie na miejscu....
Naprawdę ........

Takie pytania i stwierdzenia sugerują wręcz , że Kasi działanie jest celowe i uśmiercanie kotów traktuje jako pasję .......

Nie chcę nikogo urazić.
Ale błagam o zrozumienie , że sytuacja w fundacji, w 400tysięcznym mieście, w którym nie ma schroniska jest dramatyczna....
Jak Kasia może nie przyjmować nie szczepionych kotów , kiedy do niej trafiają tylko takie......W Lublinie są setki niesterylizowanych kocic, które rodzą i rodzą i zgłoszeń o kociakach biegających po piwnicach, ulicach i innych miejscach są również setki....

Tiger_

 
Posty: 2062
Od: Czw sie 17, 2006 10:15
Lokalizacja: Lublin

Post » Nie gru 10, 2006 8:01

Ja chce sie odniesc tylko do jednego:
Kasiu - od lat zajmujesz sie pomaganiem kotow, nie raz mialas epidemie wirusowek, nie raz mialas ciezko chore koty, jestes tez na forum gdzie stale sie pisze o podstawowych chorobach kocich i sposobach diagnozwanioa, leczenia.
Mysle ze po tym czasie troszke, no kurcze, nie wiem jakiego slowa uzyc... - dziwne jest ze piszesz - ze nie znasz sie na tyle zeby cos wetce proponowac.
W interesie tychze kotow jest zebys cokolwiek o chorobach wiedziala, chocby podstawowe rzeczy.
Nie mowie o tym zebys znala sposoby leczenia tocznia ukladowego czy czegos w tym stylu - ale o podstawowej wiedzy o panleukopenii - chorobie ktora powinnas - z racji tego co robisz, miec obcykana na maksa.
A gdy piszesz ze kot ktory wykazuje objawy panleukopenii na pewno jej nie ma, na 100 % bo niedawno dostal surowice - to tak troszke dziwnie sie robi...
I jeszcze sama piszesz ze tak malo o tym wiesz.

Teraz odeszlo 10 kotow, byc moze to nie koniec.
Naprawde uwazasz ze nie w porzadku jest zwracac wetowi uwage i cos zasugerowac??? A w porzadku jest umieranie tylu kotow na okrutna chorobe?
Czy to jest ta sama wetka ktora jakis czas temu stwierdzila ze jako kwarantanna wystarczy postawienie klatki z chorym na p. kotem na stoliku?

Blue

 
Posty: 23911
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 711 gości