Lidka pisze:A jak poza tym? Dalej taka wylekniona?
Reaguje lękiem na wszystko, co nowe i nagłe.Bardzo lubi leżeć na moim łóżku, ale ucieka pod łóżko za każdym razem, gdy ktoś enerficzniej wejdzie do pokoju. Na dźwięk głosu i widok wyciągniętej ręki natychmiast podchodzi mrucząc, ale ten pierwszy odruch ucieczki pozostał. I nie można jej wziąc na ręce-musi mieć grunt pod łapkami. Podniesienie kota jest jeszcze straszniejsze, niz krople.
Zostałam kocim "psychorehabilitantem"-uczę ją zabawy. Po godzinie przekowania zrozumiała, że sznur szeleszczących, mieniących się korali to nie potwór, którego należy walnąć łapą i uciec, a fajna rzecz do popychania, ciągnięcia , łapania. Z dzwoniącą futrzastą piłeczką poszło łatwiej, tylko często ją gubi-ale jest zachwycona. Zastanawiam się , cz y jak uaktywnic tego kotka-ona jest w takim wieku, że powinna sie jeszcze bawić (albo ja mam skrzywienie po ostatnim kociątku z ADHD na tymczasie

), a ona , ze względu na słaby wzrok tylko siędzi i patrzy prze siebie. Ale przeciez niewiele widzi.. Ona nie jest osowiała, ale bawi sie bardzo krótko i trzeba jej w tych zabawach pomagać. Czy może takie koty potrzezbuja mniej ruchu?
Malutka ma dobry apetyt, naj;epsza jest gotowana ryba (której moje koty nawet nie powąchają). Brązowej wydzieliny z oczu jest mniej zastanawiam się dlaczego w ogóle jest i czy uda sie ją zupełnie zlikwidować). Nie podoba mi się tylko zapach z pyszczka-przy nastepnej wizycie u weta porozmawiam o tym-teraz tylko wspomniałam , bo zajmowaliśmy się głównie oczkami..