Jak czytam o Onionku, to myślę o moim Farciarzu, który leżał pod drzewem z połamaną miednicą

(tak jak Onionek prawie 2 tygodnie) w pięknym i mocno uczęszczanym ośrodku nad jeziorem. Gdyby nie fakt, że wówczas zaginęła nasza Kitka

, (a Farciarz jest do niej b. podobny, więc wzięty został za kicię z ogłoszenia), to pewnie dokonałby żywota pod tym drzewem. Na szczęście, poinofrmowana telefonicznie, że w ośrodku leży "jakiś bury kot i pewnie ma coś z tylnymi łapami, bo się nie rusza" pognałam co sił w oponach do tegoż ośrodka i... jak już zobaczyłam tę miauczącą bidę pod drzewem, to wiedziałam, że muszę go natychmiast stamtąd zabrać. Farciarz gania teraz Kitkę (która wróciła do domu pod 2 tygodniach łazęgi) tylko mu się tłusty brzuch kolebie

i jest cudownym, przytulastym facetem, który łazi za mną wszędzie

(całkiem jak moje psy).
Życzę Onionkowi żeby całkiem wydobrzał i żeby mu się jeszcze brzunio rozkolebał w pościgu za Sprężynką (też całkiem zdrową

).