Właśnie wróciłam z wieczornego karmienia. Jak zwykle przywitała mnie Piękna i oprowadziła po pokojach. Jeden z paniczów przypanikował i schował się za asiną kanapę i tylko ogonek było widać.
Drugi śmielszy podglądał z za drapaka co tam nakładam w miseczki.
Mokre animondy wyraźnie do niego przemawiało. Aż się wił przy drapaku tak chciał już jeść.

Jak się odunęłam szybko zaczął kolację.
Zostawiłam towarzystwo w spokoju, niech się nie stresują przy jedzeniu
