Szlag mnie trafi. Przed chwilką dowiedziałam się,że piesek znajomego mojej babci-Morus (starszy,ale super tako mały kundel sznauceropodobny) ma nogę w gipsie. Dlaczego? Bo mu jakiś duży pies ją wyszarpał!!!

Opiekun Morusa poszedł z nim do pierwszego lepszego weta, który nie zrobił mu RTG ani nic. Przeraża mnie to, bo Morusowi nóżka podobno wisiała

Ten pan od Morusa wkurza mnie na całej linii!!! Pies jest z nim prawie przez cały rok na działce i nigdy nie był odrobaczony(tzn. był, jak był mały bo ja się tym zajęłam), głównym pożywieniem psa są parówki i czekolada(żeby było śmieszniej to taka czekoldopodobna). Dwa razy w tygodniu Morus dostaje żółtko na sierść. Żółtko z jednego jajka zmieszane z dwiema łyżkami cukru!!!

Pies nie ma apetytu, jest karmiony na siłę. Facet jest zamożny tylko taki nieuświadomiony i starej daty. Powinnam iść do pnioska i zrobić tam porządek, tylko co to da,że ja Morcię odrobaczę, na RTG wezmę jaki on będzie ją dalej tak żywił itd. Bo poza tym wszystkim, co napisałam to on ją (bo to wbrew pozorom suczka)kocha nad życie. Ufff...Wyżaliłam się...
A Bure Słoneczko nadal szuka domku....