Od dziś zaczynam intensywne ćwiczenia zwiększające masę mięśniową ud oraz ogólnie rozciągające kończyny dolne, co by koty mogły wypoczywać w warunkach komfortowych!
A tak już w innym temacie - ostatnio miałam okazję po raz kolejny zaobserwować jak różne charaktery mają moi chłopcy... Wczoraj zabrałam obu do mieszkania obok, w którym mieści się obecnie biuro TZ'ta. Było już po godzinach pracy, więc warunki całkiem dobre do buszowania po nowym terenie. Bigos oczywiście nie omieszkał skwapliwie skorzystać z okazji - biegał po biurze, węszył, właził do kartonowych pudeł (ostały się jeszcze po przeprowadzce), wskakiwał na parapety - jednym słowiem był w siódmym niebie.
Za to Gulasz...

Wypuszczony z moich rąk przykucnął i w takiej pozycji już pozostał. Przeszedł parę metrów w jedną i drugą stronę (cały czas w przykucu, na obniżonym podwoziu), po czym siadł i zaczął płakać. Ale tak totalnie, takim głębokim, głośnym, przejmującym "AŁ... AŁ... AŁ...". Nie wiem jak inaczej można oddać ten dźwięk, w każdym razie był to wyraz dogłębnego zagubienia i rozpaczy Gulasza. Szybko wzięłam go z powrotem na ręce i zaniosłam do naszego mieszkania. Jak tylko znalazłam się za progiem, Gulasz dosłownie wyrwał mi się z rąk i pomknął w głąb pokoju - z tej ulgi, że wreszcie znalazł się na swoim, bezpiecznym terenie.
Pół godziny później wciąż nie mogliśmy zagonić do domu rozentuzjazowanego Bigosa, który rączo przed nami umykał w nadziei, że uda mu się przedłużyć pobyt na tym fascynującym "placu zabaw"...
