Dziś był bardzo wazny dzień dla Mgiełki. Miała robiony test na białaczke, drugi i wynik dobry, czyli, nic się nie pojawiło;)

. Pani weterynarz, która ją dzis odwiedziła orzekła, że Mgiełka jest spaślakiem juz niestety, więc trzeba będzie ograniczać jedzenie sypane hojną ręką, bo to przeciez biedny kotek ze schroniska.
Mam teraz dylemat, czy ją wypuśćić do stada, czy izolować przez trzy miesiące. Była propozycja szczepirnia na białaczkę, ale to podobno jednak nie jest zalecane. Czy ktos może poradzić co zrobić?