Dieselek-zapalenie żołądka, polip?-znowu???:(((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 21, 2006 15:03

Jul-kot
jul-kot pisze:Lecznicy na Śreniawitów nie znam, ale moi znajomi mają o niej nie najlepszą opinię. I na tym forum, o ile się nie mylę, były jakieś zarzuty. (...)Pozdrawiam, Juliusz.


:? :roll:
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Wto lis 21, 2006 15:06

Jul-kot
jul-kot pisze:Lecznicy na Śreniawitów nie znam, ale moi znajomi mają o niej nie najlepszą opinię. I na tym forum, o ile się nie mylę, były jakieś zarzuty. (...)Pozdrawiam, Juliusz.


:? :roll:
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Wto lis 21, 2006 15:20

Witaj Kid,
Miło mi, że o mnie pamiętasz. Ale może zostawmy już tę lecznicę w spokoju. Napisałem przecież, że jej nie znam, czyli moja opinia nie jest, że się tak wyrażę >mocna<.
Chcesz to dalej ciągnąć? Mogę podać imię, nazwisko, adres i pesel osoby, której kotka nie wybudziła się tam po operacji. Tylko po co? Mogę powtórzyć to co napisała Ewik. Tylko po co?
Ja mam ważniejsze sprawy, nie mam czasu na przepychanki.
Pozdrawiam, Juliusz.

p.s.
Nie cieszysz się, że kotek Ewik jeszcze żyje?
A może byś jakieś kciuki potrzymała, tak jak inni, zamiast czepiać się mnie?
Pozdrawiam.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 21, 2006 18:16

Kochani, ale nie kłóćcie sie o Sreniawitów proszę...to prawda, jestem sceptyczna bo mam filię Śreniawitów pod nosem...podejrzewam, że dyżurują tam ci sami lekarze co w centrali...przez rok prawie leczyłam u nich Bajbusa na nawracajace infekcje gardła, ciągle tam go taszczylismy skarżąc się, ze młody kot jest osowiały...uznano, że taki ma charakter...po czym okazało się, ze ma tragiczną anemię...zorientowaliśmy się dopiero jak kot był cały biały...mimo wszystko biorąc pod rozwage dobre opinie na forum o tej lecznicy Bajbus został zawieziony tam na badania...kiedy zadzwoniliśmy po wyniki pani która tam dyżurowała powiedziała, że jest tragicznie i kot ma nikłe szanse na przeżycie-i koniec rozmowy...na pytanie o transfuzję, powiedziała, że nie maja krwi i musimy sobie to załatwic gdzie indziej, bo ona po krew przecież nie pojedzie...ale kot i tak ma marne szanse...tylko że krwi właścicielowi nikt nie wyda...wysłała nas na Trocką, tam powiedzieli, że niech dają krew ci co leczą i się,że tak brzydko powiem, wypięli...Bajbusa uratowali ..na Gagarina...a ci sami teraz o mały włos nie wykończyli Dieselka..i bądź tu mądry...lista moich zaufanych lecznic mocno się zawęża i wynik jest taki, że chory, umierajacy niemal kocio jest u p. Ireny w przytulisku dla kotów...
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto lis 21, 2006 21:40

Ewik, jak kotek się czuje?
Przywieźliście go czy został u P. Ireny?
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Wto lis 21, 2006 23:17

Dieselek czuje się, wydaje się, lepiej niż w szpitalu, natomiast wygląda okropnie....jest potwornie zmaltretowany...łyse, pokłute łapinki, wygolona szyjka, wyłysiała pupinka....oczko sie kompletnie zapadło....jest chłodny... biegunka z krwią, czasem woda...:cry: :cry:
P. Irena podaje mu synergal, catosal, cyklonamine na powstrzymanie krwawych biegunek, taninę, no-spę oraz Zylexis i TFX...
Z lepszych wieści, mimo tej beznadziei, siedzi sobie w klatce, nie leży, jest kontaktowy, rozmowny, mruczy, interesuje sie otoczeniem...nawet jedzonkiem sie zainteresował choć nie bardzo chciało mu sie jeść...a przeciez walczymy o jego życie... :cry: :cry: Mam sobie strasznie za złe że wpadłam na ten debilny z perspektywy czasu pomysł ze szpitalem...już pomijając fakt, ze dałam sobie wcisnąć, ze on ma te biegunki na tle zarobaczenia i przez 3 dni trzeba mu podawać pyrantelum, to fakt ze mnie tym odrobaczeniem nastraszyli a ja oddałam kota na zmarnowanie, powoduje ze mam ochote sama sobie obić twarz...plan był taki, żeby kotka poobserwowali, czy po odrobaczaniu nie dzieje sie nic złego...i wg. nich sie działo...jak zaczęli w kota ładowac to nie mogli przestać...
P. Irena dziwi się, ze maleństwo jest w całkiem niezłej formie...w jego sytuacji powinien leżeć i się nie ruszać...a on chce żyć...poznaje mnie a przecież razem spędzilismy tylko kilka dni..pozostały czas to odwiedziny i mizianki szpitalne...a on patrzy na mnie jak na zbawiciela, unosi łepek, daje buzi, gada do mnie...a mnie sie chce ryczec bo to materiał na cudownego kociego kompana a tak bez sensu cierpi...
Z oczka chyba nic nie będzie...zapadło sie mocno w głab oczodolu...ale co tam oczko...ja chce zeby on żył!!!
A to nasza bidulinka...słaba fota, bo z komórki...Dieselek ma..twarz... :roll:

Obrazek
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto lis 21, 2006 23:55

Cieszę się, że kotek Ewik żyje. Przepychać się nie mam zamiaru. Pokazałam ci Jul-kocie, że się myliłeś.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Wto lis 21, 2006 23:57

mam nadzieję że będzie dobrze , musi być
jeżeli jest żywotny i ciekawy świata po tym co przeżył to wróży to dobrze i oby
Pani Irena wie co robi i nie jeden kociak, który umarłby w szpitalu dzięki niej żyje.

karunia

 
Posty: 2224
Od: Pon kwi 26, 2004 22:10
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Śro lis 22, 2006 0:04

Kid pisze:Cieszę się, że kotek Ewik żyje. Przepychać się nie mam zamiaru. Pokazałam ci Jul-kocie, że się myliłeś.


A gdzie? Bo chciałabym wiedzieć. Była raz na Sreniawitów i więcej tam nie pojadę. Sympatyczniej mnie obsłuzono w serwisie jak pojechałam z radiem :?

No i ciągle mega kciuki za Diesielka :D Muuusi się udać.
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Śro lis 22, 2006 0:07

Pomylił się, twierdząc, że nie zarzucał niczego lecznicy. Tyle.
Rozumiem, że na podstawie twojego jednostkowego doświadczenia Asiu, mam oceniać lecznicę jako złą? Mnie na Białobrzeskiej potraktowano mało przyjemnie, a mimo to nie piszę "nigdy wiecej tam nie pojadę" ani nie skreślam tej lecznicy smując dywagacje o zasłyszanych sytuacjach. Różnie bywa, inni mają lepsze opinie, może trafiłam na zły dzień.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Śro lis 22, 2006 0:13

Kid pisze:Pomylił się, twierdząc, że nie zarzucał niczego lecznicy. Tyle.
Rozumiem, że na podstawie twojego jednostkowego doświadczenia Asiu, mam oceniać lecznicę jako złą? .

Czy ja gdzies napisałam, że na podstawie mojego lub jul-kota zdania masz oceniać lecznicę?
a pisząc dokładniej - uzyłam skrótu myslowego. nie chodziło mi o traktowanie mnie jako właściciela zwierzaka tylko ogólnie czyli nas (ja + kot). jadąc na złamanie karku do polecanej na forum lecznicy z ciężko chorym kotem i słysząc "dziś badań nie zrobimy bo kot jest zdenerwowany (jutro bedzie luz...) a poza tym, nie wiadomo czy przezyje noc więc niech pani rano spróbuje..."
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Śro lis 22, 2006 0:20

Cóż, nie zaprzeczysz, że z wypowiedzi twojej i jul-kota wyłania się pewna... sugestia co do tej lecznicy.
Powtarzam po raz kolejny, że leczę moje zwierzaki u jednej wetki stamtąd. Wiem, że pod jej opieką byłyby bezpieczne. Szpital jest dobrze zaopatrzony. Dlatego poleciłam Śreniawitów Ewik.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Śro lis 22, 2006 0:26

ale ja nie nieguje twojego zdania nt. tej lecznicy. w sumie forum jest chyba po to, żeby cos komus zasugerowac a nie kazać robić. a moim zdaniem jul-kot przekazał tylko czyjeś zdanie. ja też jeśli chodzi o wybór nowej lecznicy sugeruję sie forum, znajomymi itp. będę bronic tylko tego weta którego znam tak jak ty znasz kogoś wg. ciebie rewelacyjnego na śreniawitów.
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Śro lis 22, 2006 2:12

Cieszę się ,że Dieselek daje radę, choć jest słabiutki. Kciuki nadal zaciśnięte :ok:

Tak mi przyszło do głowy - jeśli ona ma anemię, to nie powinien dostawać kroplówek dożylnych, tylko podskórne, jeśli jakieś dostaje. Dożylną można mu zrobić krzywdę (nie pamiętam teraz, czy z tych ostatnich wyników wyszła anemia, tak na wszelki wypadek piszę).

Co do Śreniawitów - tam, z tego co pamiętam, polecana jest jedna wetka - dr Borkowska. Inni weci z tamtej lecznicy chyba nie cieszą się większym zaufaniem. No i do dr Borkowską polecaliśmy jako weta w tym wątku, konkretnie ją.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 22, 2006 2:34

Witaj Ewik,
Ja nie chcę się kłócić o lecznicę. Nie tylko o tę, ale i żadną inną. Gdybym obrażał się na lecznice i lekarzy, nie miałbym gdzie leczyć swoich kotów, a mam ich dużo ... Każdej można coś zarzucić.
Nie o to mi chodziło. Zastanawiałem się, gdzie można skutecznie leczyć Twojego kotka. Weterynarze są konserwatywni: jeśli biegunka to odrobaczenie i kolejne antybiotyki, rzadko coś innego. Ewentualnie ciągnące się w nieskończoność badania.
A choroba postępuje.
Widzieliśmy tutaj, jak to wygląda.
Moim zdaniem intensywne odrobaczanie było błędem. Również wyładowanie kota barytem. Być może spodziewali się znaleźć coś w przewodzie pokarmowym, ale co? Był przecież drożny ... A zgazowanie jelit słychać gołym uchem.
A potem infekcja śmiertelną chorobą. Panleukopenii wiekszość kotów nie przeżywa przy standardowym leczeniu.
Gdybyś teraz zaczęła zbierać dokumentację i konsultować nawet u najlepszego specjalisty na świecie, Twój kot by nie przeżył, już nie było na to czasu.
Azyl to było jedyne miejsce, które mogliśmy Ci z czystym sumieniem zaproponować. Możemy tam prosić o pomoc o każdej porze dnia i nocy a pani Irena ma ogromne doświadczenie w leczeniu umierających kociąt. Również chorych na panleukopenię.
Bardzo bym chciał, żeby Twój kotek przeżył. Nie wiem, czy się to uda, bo jest wyniszczony chorobą, a efektu leczenia panleukopenii nie będzie od razu. Ważne, że szybko dostał leki i to jest jego szansa.

Mam teraz na kolanach kotkę Duszkę, którą wyleczyłem z białaczki. Jest zdrowa, dzisiaj była sterylizowana.
Trzymam kciuki, chociaż trochę z tego żartowałem. A ona ... chyba pazurki.
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia i 24 gości