Ok.
nie chciałam zapeszać, widziałam już jak szybko może odejść mały kociak.
nie chciałam zapeszać i dlatego usiłowałam przekonać siebie, że to kolejny tymczas.
że miało być ich dużo i jaki dogada się z Mruf ten zostanie.
Tymczasy oczywiście będą - to się nie zmienia.
Zakochałam się już pierwszej nocy, właściwie to już wtedy kiedy chowałam Sopla pod pazuchą w lecznicy i przerażonym głosem pytałam naszej pani doktor co mam zrobić, żeby on się tak nie darł
nie mogę tego dłużej przed Wami ukrywać...
SOPO ZOSTAJE Z NAMI.
Mruf będzie musiała się z tym pogodzić
najwyżej będziemy mieć dwójkę kotopatów w domu
ciąg dalszy przygód Sopcia w naszym domowym wątku
Mruf i Sopo