Pancerni i Marysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 15, 2003 2:20

Przysiegam, ze przed chwila stalam z aparatem gotowym do akcji.
Ale wlasnie, kiedy mialam dzieciny zoomem potraktowac, Misiu dostal kopniaka cesarska lapka, i zlecial z rabanem z fotela.
Nic to, Marysienska czuwa za kazdym rogiem, i poluje na nastepna sielanke...
Czy wy mi w ogole wierzycie, ze ja mam 2 koty? :twisted: :lol:
Przysle, przysle ajlowju fotki, z zalaczonym pozwem o odszkodowanie :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Wto kwi 15, 2003 8:07

Przysyłaj :)
Najwyzej zapłacimy Ci za utrate czci i godności... w buziakach dla kotuchów :lol:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Śro kwi 16, 2003 17:50

Pisalam juz w innym watku, ze zastanawialam sie nad otwarciem drzwi do "wielkiego swiata" dla moich kocich.
Kilka dni temu zaczely wychodzic, i bylo ladnie pieknie. Sissi biegala po trawce na i za podworkiem, zas Toto wychodzi tylko na chwilke, potem przeglada pietra i piwnice, i wraca do domu. Niespecjalnie ciagnie go do natury, chociaz wychodzic na schody lubi i chce.

Dzisiaj jest piekna pogoda, wiec znow poszly na spacer. Misiaczek, jak zwykle, wrocil po chwili, zjadl, i zaczal rozgladac sie za Sissi.
Czekalismy na nia 2 godziny. Zaczelam sie mocno niepokoic, i co chwile wygladalam na schody. Toto siedzial na oknie w kuchni, i rowniez wypatrywal. Ngdzie jej nie widzielismy, chociaz miala w zwyczaju pojawiac sie co chwilke na podworku.

W koncu ubralam sie, i wyszlam na poszukiwania.
Zeszlam schodami z podworka do parkingu, i juz mialam zamiar udac sie za wzniesienia, i szukac jej na sasiednich podworkach, kiedy dobiegly mnie nieprzyjemne dzwieki...
Po chwili zobaczylam Cesarzowa, ktora, walczac z nieznanym mi kocurem, wyrywala sie w kierunku domu. Szamotaly sie strasznie, Sissi piszczala, syczala, i wydawala przerazliwe dzwieki. To samo kocurek, ktory jednoczesnie szarpal ja niemilosiernie.

Zaczelam biec w ich strone, a Siss w tym czasie przewrocila sie, padla na grzbiet w skalnym wylomie, i zostala zaklinowana przez kocura.
Wyla na cale gardlo, naprzemian z groznym prychaniem.
Kiedy zobaczyly mnie (ok.5 metrow), kocur zwatpil, i Cesarska smignela z pulapki. Biegla do domu jak rakieta, ze skulonym ogonkiem i uszami pod soba.

Wpadla do przedpokoju, i rozlozyla sie jak dluga na podlodze. Sapala i trzesla sie jak galareta.
Bidulka, uciekala do domu, moja malutka...
Nie wiem, jak dlugo walczyla, ale jest mokra, brudna, i bardzo przestraszona. Drzwi wyjsciowe poki co omija szerokim lukiem.
Dlugo myla futerko, a potem rozlozyla sie znow na podlodze obok mnie.
Toto siedzial przy niej z opadem szczeki.
Ten opad szczeki to powaznie. Rzadko mu sie to zdarza, a wyglada tak, jak wygladala Bestia w filmie Disney`a, kiedy zobaczyla swa czupryne ufryzowana przez Swiecznik.
Teraz pojadla, i schowala sie za kanapa.
Musial ja ten kocur niezle wystraszyc.

Czuje, ze igram z ogniem, i musze sie znow zastanowic, czy pozwolic im wychodzic.
Wiem, ze te walki wygladaja i brzmia straszniej, niz sa w rzeczywistosci, ale wygladalo to naprawde nieciekawie.
Widze teraz, jak niewiele wiem na temat stosunkow miedzykocich.
Czy ten kocur moglby ja powaznie poturbowac, czy to tylko straszenie, w ramach obrony terytorium?
I czy mozliwe, ze kocur niekastrowany, i zaistnialo miedzy nimi nieporozumienie... :roll:
Czy samce sa bierne w tych kocich godach, a samice decyduja, czy tez moze zdarzyc sie napastowanie kotki przez kocura?
Ostatnio edytowano Śro kwi 16, 2003 20:05 przez Inka, łącznie edytowano 1 raz

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro kwi 16, 2003 18:13

Dotąd o wiele częściej widywałem kocury napastowane przez kotki :wink:

Zapewne raczej chodziło o spór terytorialny...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 16, 2003 18:22

:strach: :strach: :strach: no potworne.,,,,ja juz bym nie wyposcila bez nadzoru kotow...oj oj oj..sisi nic poza wystraszeniem mam nadzieje nie jest?
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Śro kwi 16, 2003 19:25

O rany :strach:
Pomiziaj Cesarzową i Toto z opadem szczęki :1luvu:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Śro kwi 16, 2003 20:02

Przy takich walkach istnieje ryzyko zarażenia FIV. Białaczką chyba zresztą też :(

Falka

 
Posty: 32821
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro kwi 16, 2003 20:02

Estraven pisze:Dotąd o wiele częściej widywałem kocury napastowane przez kotki :wink:

Zapewne raczej chodziło o spór terytorialny...


A czy podczas tych sporow zdarza sie kotom powaznie sie nawzajem uszkodzic?

Moni, dzieki, kochana. Pomizialam oba :D

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro kwi 16, 2003 20:04

Faleczko, o tym nie pomyslalam.
Wygladal na zadbanego i spasionego kocura, wiec chyba rowniez szczepiony? :roll:
Wiem, nigdy nie wiadomo...

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro kwi 16, 2003 20:05

Zdarza się - szramy na pyśkach i obszarpane uszy to wyróżnik bojowych kocurów :wink:

Falka

 
Posty: 32821
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro kwi 16, 2003 20:05

Inka pisze:A czy podczas tych sporow zdarza sie kotom powaznie sie nawzajem uszkodzic?

Jak sama napisałaś: poważnie - bardzo rzadko. Chociaż wrzask i łomot potrafi niekiedy z domu po nocy wyciągąć... :?

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 16, 2003 20:06

Na FIV szczepień się raczej nie stosuje, choć szczepionki już są tylko jakieś mało skuteczne albo ryzykowne.

Falka

 
Posty: 32821
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro kwi 16, 2003 23:21

Biedna Sisi. Nie wiem na czym polegaja walki kotow - kiedys Gapek rzucil sie na Hanowa Kitke. Nie znam powodu a atak byl powazny. Kiteczka biedna miala strupa po ugryzieniu i przezyla silny stres.
Dodam, ze ten sam Gapek zadnej krzywdy nie zrobil Falkotom. Na tym samym terytorium. Czemu? Nie wiem.
A zarazenie sie bialaczka i FIVem, coz, niestety Falka ma racje :?

Daga

 
Posty: 25458
Od: Pon lut 04, 2002 15:46
Lokalizacja: Mysiadło

Post » Czw kwi 17, 2003 0:44

A czy istnieje jakaś konieczność wypuszczania tych kotów? Wiele się o tym już tu mówiło i mnie argumeny przeciwko przekonały. Chyba że koty wychodziłyby tylko na swoje podwórko. Ja bym nie mogła siedzieć spokojnie nie wiedząc gdzie jest kot i co się z nim dzieje. Przecież zdarza się, że koty z takich eskapad nie wracają... .

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 17, 2003 1:00

Set, wiem.
Wazylam i dumalam.
Mieszkam w spokojnym miejscu, w miasteczku, w ktorym wszystkie koty wychodza. Naprawde. W kazdym razie te, ktore znam.

Ale masz racje, tak czy inaczej to duze ryzyko, i musze jeszcze nad tym podumac...

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 72 gości