Wczoraj zapomniałam o czymś napisać: wczoraj minął równo rok od kiedy Floren zamieszkał z nami. Jak każdy kot ponad stan [ówczesny - cztery koty rezydentne

] miał być tylko na troszkę, na wyleczenie oczu, na zszycie przepukliny. Przez chwilę planowaliśmy, że pójdzie do mojej koleżanki, która ostatnio zaadoptowała Psotkę. Ale się rozmyśliliśmy.
Moja przyjaciółka [ta od jamniczek], na wieść o chorobie Flora zapytała: `dlaczego odchodzą te koty, które są takie wyjątkowe, inne?` Miała na myśli, oprócz Flora, naszą Trombik, która też była kotem wyjątkowym. Też kochała psy, uwielbiała wyczekiwanie w poczekalni u Doc - bo przecież tam tyle się dzieje, pieski, kotki, ludzie... - przepadała za gośćmi, im nowszy gość, tym lepiej, jeszcze miał nie wysiedziane kolana.
Dziś rano Flor pochrupał troszkę suchego i wypił 10ml conval. Nie śpi, tylko drzemie. Na każde słowo, gest w jego kierunku odpowiada mruczeniem. Bardzo głośnym...
Niestety, zaczęła się bardzo brzydka biegunka.