» Czw lis 09, 2006 22:45
Diego w czasach bycia maleństwem doznał nieszczęśliwego kociego kataru. Mówiłam tacie, że ma ropkę, żeby go wziąść, a tata mówił : "Kici- Kici mu wymyje , przejdzie mu" -trele morele...
No i dowiedział się o kocim katarze, wszystkie objawy wskazywały na to, że mały ma tę chorobę.
Wkońcu pojechaliśmy do weterynarza, ale w prawym oku na rogówce była dziura, a lewe było zaropiałe (Lecznica Wspólna Droga 22). Dostaliśmy gentamicynę choć jak zapewne wiesz jest to słaby antybiotyk. Tak więc 6 - 8 razy dziennie zapuszczanie. W późniejszym czase pani wet. oznajmiła : "tak może da się uratować, skieruję was do Garncarza - zwierzęcego specjalisty od oczek". Tia... przepłaciliśmy kilka razy 50 zł i jeszcze kilka miesięcy zapuszczaliśmy mu: przez pierwsze 3 dni (po wizycie u Gancarza) Atropinę, Floxal, Braunol i tak na zmianę raz Floxal raz Tobrex, a i jeszcze Tears Naturals (w tłumaczeniu na polski to chyba "naturalne łzy" ). Tak go kurowaliśmy. Nie mogliśmy już patrzec na małego raz bulwa raz oko (chore) w tych samych proporcjach co zdrowe i w dodatku mógł je zamknąć, ale co chwila się zadrapnął czy Juśka (Borys - Russian Blau) go łapą pacnął - tak wkoło Macieju... Zadecydowaliśmy, aby usunąć ślipie Terminy były przekładane, bo pieniędzybrakowało na operację... Nadszedł czas, zeszły czwartek godzina 16 - 17 oka nie ma. Mały cały we krwi, nieprzytomny... A na dodatek się tak zdnerwowałam bo znowu bez mojej wiedzy znikły szare, puchate kuleczki.. Byłam taka wściekła.... Chciałam żeby mój kot miał dzieci , prócz Budzika , który miał, a Juska i mały nie mieli tej szansy I oto cała histroria. Na dzień dzisiejszy mały dobrze się ma..Zdjemują mu szwy Coraz mniej jest pieniędzy i dlatego poprosiłam ao aukcję, dużo rzeczy przez te leczenie muszę sobie odmawiać. Tata wiedział o aukcjach ale mi oznajmił: "Podjeliśmy się tego, to to skończymy" Co tu zrobić...