Uświadamiam ludzi z Pocztowej (to ulica, gdzie mieszkała Łatka), że można inaczej postępować z kotami. Prawie każda rozmowa wyprowadza mnie z równowagi ale wierzę, że może uda mi się zasiać w nich ziarnko niepewności. Dzisiaj rozmawiałam z panią, o której nie miałam wcześniej dobrego zdania-wstępnie zgodziła się, żeby bezpańska kotka z tej ulicy przebywała u niej na czas sterylkowy. Czuję się tam jak wariatka, chociaż oni myślą, że jestem wetem albo inspektorem TOZu( hahahaha

). Muszę się gdzieś zapisać, do jakiejś organizacji-to prości ludzie, może zaczną mnie wtedy bardziej słuchać
