Witajcie!
Proszę Was o pocieszenie, albo poradę... Mam 11 tygodniowego kocurka. Wzięty był od mamy przymusowo w wieku 6 tygodni. Zaraz po tym, przy wizycie u weta, został popsikany środkiem odpchlającym. Jednak w domu potem trochę się drapał, zwłaszcza po uszkach, a mnie kilka razy wydawało się, że widzę pchłę, ale pewności nie miałam. Dopiero niedawno zauważyłam na nim z pewnością pchły, nawet kilka własnoręcznie uśmierciłam. I dlatego wczoraj zastosowałam Frontline - spot on, mimo że nie ma jeszcze 3 miesięcy. Zrobiłam wszystko tak, jak w instrukcji, z resztą nie jestem w tej dziedzinie kompletnym laikiem. Na pewno nie miał gdzie się od tego wytrzeć, ani tym bardziej, broń Boże, wylizać. Wczoraj już zauważyłam na nim kilka zdechłych pcheł, ale dzisiaj, ku mojej rozpaczy, znów po nim chodzą

W opisie Frontline`a piszą, że zabija pchły na kocie w ciągu 12 godzin, a tu minęło już ponad 24
Proszę, pocieszcie mnie, że one są jeszcze w trakcie zdychania i mój kotek będzie wreszcie bezpchełkowy...
Czy może on ma jakiś zmutowany odporny na odpchlacze gatunek pcheł?
Pozdrowienia,
kenna