Ja ich też szczerze mówiąc podziwiam za cierpliwość
wczorajsza scena: B i M leżą na stole w kuchni, warkot siedzi na parapecie i warczy. Oni nawet przymkniętego oka nie otworzą a ta siedzi i warczy. W końcu jej też się oczy przymykają ale nadal warczy. Uparta
dzisiejsza scena: małe rude leci na trzech łapach, trzecią wali w powietrzu: "jak Ci przypit....", leci za Migdałem, a ten prawie trzy razy cięższy od niej zwiewa.
Scena wieczorna: czarna Freja prawie gubi nogi zwiewając przed rudą mordką, widzi mnie w przejściu, z piskiem łap hamuje, patrzy na mnie, w tył na rudego morderce

i....... stwierdza, że jestem mniej groźna, zwiewa za moje plecy
Sceny weekendowe powtarzalne: leżę w łóżku (przeziębiłam się), ruda słodkość biega po łóżku, po mnie, po twarzy, byle tylko odgonic inne koty od łóżka. ja jestem jej i już
I tak w kółko, kochana jest, prawda?
