Pandy super, spały całą noc grzeczniutko. Rano w kuwetce 6 kup

niestety jedna coś "za miękka"
RudyNosek, mała awanturnica mruczy przy głaskaniu, ale jak cokolwiek się panience nie podoba to drze japę. W dodatku rano, przu okazji "spaceru" (czyli wypuszczenia z klatki) znalazła ogon od myszki, wzięła w ząbki i zaczęła warczeć na rodzeństwo: "nie oddam i już"
Maksiu najbardziej ciekawski i wiecznie głodny. Prawie udało mu się otworzyć klatkę (TŻ na szybko dziś rano kombinował druciki na pewniejsze zamknięcie). Wiecznie wisi na prętach i robi głupie miny
Kleksik spokojny i opanowany, aczkolwiek ugryźć siostrzyczkę aż zapiszczy można walczył rano dzielnie z całkiem obcym kotem... w lustrze
Panda poważny i opiekuńczy: "umyć bratu ucho? dlaczego nie" i bierze się do roboty Trochę jakby smutny ale dziś już ładnie zjadł śniadanko. Lubi chrupki.
Kleksia najbardziej mnie niepokoi, nie chce jeść

jest też najbardziej dzika - nie daje się złapać. (TŻ już miał odpowiednią minę, wisząc głową w dół z łóżka o 6.50 rano i zagradzając drogę ucieczki Kleksi

) Poza tym to ona miała chyba tę rzadką kupkę, bo pupę trzeba było umyć dziś zobaczę jak będzie po moim powrocie z pracy: niby biega normalnie, piszczy jak się ją złapie, wyrywa się, ale wczoraj, zaraz po przyjeździe usiadła w kątku klatki, koło kuwety i tak siedziała. Może poprostu tęskni... trzymajcie kciuki, proszę, zeby to był "tylko" stres...
Gosia, mogę Ci oddać paskudny whiskas - jedzą to, co im daję (żeby nie było nieporozumień - Gosia nie karmi whiskasem

ale maluchy tylko W i KK dostawały na działce, więc na wszelki wypadek, gdyby był bunt jedzeniowy - wiecie, rozumiecie )
Wczoraj jeden winowajca nasikał na poduszeczkę, ale już dziś, przy okazji "spaceru" po pokoju, patrzę, a tu w kuwetce kolejna kupa. Siuśków też trochę było. Czyli ogólnie można uznać, że Bomble kuwetkowe
trzymajcie za Kleksię, plisssss
