Fredek ma juz prawie 6 miesięcy i zrobił się z niego prawdziwy zbój. Tydzień temu przynieśliśmy malutką 4 miesięczną Stefę. Na początku Fredek syczał, prychał i buczał. Przyszedł do nas gdy miał tylko 2-3 tygodnie, tak że raczej nie pamięta kontaktów z innymi kotami. Cały czas był rozpieszczany, dostawał co chciał. Choć nigdy nie lubił specjalnycH bliskości. Stefa cały czas przebywała z dwójką rodzeństwa i innymi kotami na wsi. U nas w domu szybko się zadomowiła, wszyscy starali się aby poczuła sie kochana. Fredek wciąż jest traktowany jak pan na włościach. Minął już prawie tydzień odkąd Stefa jest z nami. Fredek już na nią nie syczy, nie prycha i nie buczy. Zdarza sie, że jak sie do siebie zbliżą to sie obwochują mordkami, wczoraj nawet się lizały. Jedzą obok siebie, czasem nawet stykają się miskami. kilka razy spały na jednym kocyku Fredka bez żadnych awantur. Jednak pomino tych wszystkich oznak wzajemnej życzliwości, zdarza im sie bić. Fredek próbuje zbliżyć się do Stefy ogona a ta wtedy go po nosie. Innym razem Stefa po kilku minutach zabawy np piłeczką dostaję od Fredka łapą po głowie. Wtedy zaczyna się "walka". Stefa ucieka pod szafę lub za łóżko a Fredek próbuje ją tam złapać i powalić łapą. Jedno drugie atakuje. Nigdy nie wytrzymujemy za długo i rozdzielamy ich gdy Stefa zaczyna buczeć. Nie polała się jeszcze krew. Zastanawiamy się skąd bierze się nagle u Fredka ta agresja. Na nas nie wydaje się być obrażony. Zachowuję się jak dawniej gdy nie widzi Stefy. Jak ją zobaczy,najpierw ją liże a potem ni z tego ni z owego klepie ją łapą po głowie. A jak Stefa odda, zaczyna się walka. Czy ktoś mógły nam powiedzieć co oznacza to ich zmienne zachowanie? jak mamy dalej działać? Czy ona zawsze będą tak walczyć?
P.s. Strszanie się cieszę,że jest to forum. Dużo się z niego nauczyliśmy.
Pozdrawiamy
