30 kotów - adopcje realne: koty i pies w nowych domach

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 31, 2006 13:25

Dodzwoniłam sie w końcu do MOPR.
Pani przyjeła informację, obiecała przekazac koleżance zajmującej się tamtym rejonem i zapytała czy sama zainteresowana wyrazi zgodę na umieszczenie w domu opieki .
I tu jest zgryz ponieważ wiem,ze ona nie wyrazi...

Ale czekam cierpliwie na telefon do "rejonowej" i z nią będę uzgadniac wszelkie rozmowy z lekarzami, rodziną, etc.

W domu jest ciut czysciej ale smrodek, niestety nadal taki sam, zwłaszcza zaraz po wejsciu gdy jeszcze nic nie jest uprzątnięte.
Niestety, częśc kotów najwyraźniej niechce / nie potrafi skorzystac z kuwet.
Drapią w podłogę odgarniając rozłozone gazety a potem robią na goły parkiet. :(

Dziś kolejne dwie kotki idą na zabieg o 15-tej.
Te już wysterylizowane czują sie bardzo dobrze, mają apetyt, normalnie sie wypróżniają.

Dobowo cała gromadka pochłania 8 puszek 400g (3,2kg) oraz 1,5-2 kg suchego. Do tego wypijają mnóstwo wody z miseczek, z sedesu oraz z garnka w zlewie. Zostawiam im też ciurkający kran aby ten garnek stale był wypełniony woda po brzegi.
Codziennie wynosze też 3-4 worki 35litrowe śmieci i odchodów zebranych razem gazetami popdłożonymi pod kuwety. Dzieki tym gazetom pracy jest naprawde o połowę mniej. Wczoraj uwinęłam się ze wszytkim sama juz w 1,5 godziny
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto paź 31, 2006 13:51

Kasiu, poki co w kwestii kotow niewiele moge pomoc, ale wieczorem cos na bazarek wrzuce. Tymczasem z tego co sie dowiedzialam na temat ewentualnych dalszych dzialan wobec ich wlascicielki, to tak:
- jej zgoda na leczenie czy placowke opiekuncza nie jest konieczna, trzeba wystapic do Sadu Rodzinnego o jej przymusowe leczenie i najlepiej czesciowe ubezwlasnowolnienie, a co za tym idzie, przydzielenie opiekuna prawnego (kuratora). Taki kurator bedzie sprawdzal na biezaco, co sie w tym domu dzieje, wystapi w razie potrzeby o opiekunke srodowiskowa itp. Najlepiej zeby do Sadu wystapila instytucja (czyli MOPS - pracownik socjalny z rejonu), trzeba mu jedynie powiedzeiec jak faktycznie wyglada zycie tej kobiety, mozna przedstawic zdjecia, wspomniec o wypowiedziach sasiadow na temat grozb, a pracownik socjalny niech juz sam robi wywiad. Bo obawiam sie, ze bez dobitnego wypunktowania pracownikowi MOPSu tego wszystkiego, o czym pisalas na forum, moze sie skonczyc tak, ze pani powie ze sie nie zgadza, no i sprawa zostanie odpuszczona. Zastanawialam sie nawet nad zaproszeniem do mieszkania sanepidu, to bylby argument dla bardziej zdecydowanych dzialan wobec tej kobiety, ale za to moze zaszkodzic kotom (moga kazac je wywiezc, usunac z dnia na dzien).Jest jeszcze taka mozliwosc ze o przymusowe leczenie (bez braku zgody pacjenta) moze wystapic takze osoba fizyczna nie bedaca czlonkiem rodziny, ale musi przedstawic wystarczajace dowody, dlaczego to byloby konieczne. Wiem ze masz za duzo na glowie i trudno byloby jeszcze i tym cie obciazac, dlatego lepiej zeby przekazac te sprawe pracownikowi socjalnemu, jedynie tylko miec z nim kontakt, przedstawic sprawe jako powazna (bo taka w istocie jest) i naciskac na szybkie dzialanie.
Pozdrawiam , z wyrazami podziwu za kawal ciezkiej pracy, ktora robisz.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 31, 2006 16:40

Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 31, 2006 17:23

Znałam kiedyś starszą osobę, która miała tylko kilka kotów i psa, a smród w jej mieszkaniu był niemiłosierny. Czuć było już w drzwiach korytarza, a osoba ta mieszkała na I piętrze. Była to całkiem normalna pani, tylko... nie miała powonienia na starsze lata i nie czuła nic. Do tego połowę sików kocich nie widziała. Po kątach były zaschniete kałuże, a koty były niekastrowane. 8O :?

Gdy wyjechała na 10 dni, codziennie chodziliśmy do niej, sprzatając odchody zwierząt. Kałuże i kupy były wszędzie, bo załatwiał się też pies 2 razy wyprowadzany na spacer. Po powrocie kobiety, odetchnęliśmy z ulgą.

Piszę to w kontekście całej tej sytuacji i wyobrażąm sobie ogrom pracy w takim domu. Współczuję Kasi i podziwiam jednocześnie. :?

Wyślę trochę pieniędzy.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto paź 31, 2006 17:57

Kasiu, dobrze że zgłosiłaś się do MOPS-u. Możesz prosić o konsultacje prawnika - nie mogą odmówić. Gdy ta pani wróci do domu dobrze by było, żeby pracownik socjalny zagwarantował jej usługi opiekuńcze - to znacznie łatwiejsze niż umieszczenie jej w zakładzie czy szpitalu, a zapewni pewną kontrolę nad jej działaniami. Opiekun taki może zostać zobowiązany do sprzątania, pomocy w karmieniu zwierząt itd, będzie także na bieżąco informował prac. soc. o sytuacji. Pomyśl o tym, może zasugeruj jak już regionalny się odezwie. Pozdrawiam i trzymam kciuki z całych sił.

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Wto paź 31, 2006 19:59

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 31, 2006 22:22

Kasiu, wysłąłam parę groszy. Powinnaś miec na koncie w czwartek. :)

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto paź 31, 2006 22:52

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto paź 31, 2006 23:17

Dzisiaj kolejne dwie koteczki posżły pod nóż. Nieduża pręgowana kicia o dzikim umaszczeniu. Kwiatkowa nazwała ją Dorotka. :lol:
Druga to sliczna trikolorka z czarną kropką na prawym oku. Kwiatkowa ochrzciła ją : Kropeczka.
Obie zaraz po przyniesieniu do domu zaczeły wypełzac z kontenerków , przewracac sie, wstawac i znowu przewracac.
Nie mogłysmy z Monika zamknąc ich w transporterach bo do jutra do 19-tej zasikałyby sie strasznie i odparzyły szwy...
Kolejne dwie kicie będą sterylizowane w czwartek.

Wczoraj ta kobieta miała wstawiany rozrusznik.
Czuje sie bardzo słabo, nie moze sama jesc...

Ona wie, że po powrocie nie bedzie mogła zająć sie zwierzakami. Sąsiadowi, który ją odwiedził powiedziała, ze chetnie zapłaciłaby 200zł ( :? ) za to aby ktoś przychodził i pomagał przy kotach.
Chyba nie jest świadoma cen takich usług i rodzaju pracy jaki trzeba u niej wykonac... :roll:
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto paź 31, 2006 23:54

Kasiu, trzymam kciuki by było łatwiej, za Ciebie, koty, współpracę z MOPR i zdrowie pani :ok:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 31, 2006 23:57

I tak sobie jeszcze głupio myślę: macie namiary na weta, który przychodzil wcześniej do kotów? Bo on powinien się orientować, czy sytuacja zawsze była tak fatalna, czy dopiero od pewnego momentu zaczęło się psuć. Zawsze jakaś informacja dla socjalnych. Bo sąsiedzi, znajomi nic nie zauważali, jak sądzę :?

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 01, 2006 1:42

Funia

 
Posty: 2705
Od: Wto cze 10, 2003 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 02, 2006 1:21

Rudy Wojtus dzisiaj moelstowal mnie okrutnie przy sprzataniu.
Właził pod rękę, gadał, patrzył w oczy ...

Miałby ktoś pociechę z takiego cudnego kota... I mam nadzieje,z e będzie miał, mimo wszytsko...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob lis 04, 2006 17:42

Taaaaak.....
Wojtusia miałam okazję poznać osobiście..

To przepiękny rudzisaszek i baardzo , bardzo fajny..

On potrzebuje kontaktu z człowiekiem.........strasznie........

Może ktoś się zakocha ??????????

Ja wiem ,że kot "należy" do tej pani .ale chyba nikt nie ma wątpliwości ,ze w nowym domku miałby o niebo lepiej ? :wink:

Tiger_

 
Posty: 2062
Od: Czw sie 17, 2006 10:15
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lis 04, 2006 18:06

Kasia D. pisze: (...)Ona wie, że po powrocie nie bedzie mogła zająć sie zwierzakami. Sąsiadowi, który ją odwiedził powiedziała, ze chetnie zapłaciłaby 200zł ( :? ) za to aby ktoś przychodził i pomagał przy kotach.
Chyba nie jest świadoma cen takich usług i rodzaju pracy jaki trzeba u niej wykonac... :roll:


Wg nas to smieszna kwota, ale prawdopodobnie dla niej i tak wygórowana.
Ale popatrz Kasiu, ta deklaracja świadczy o tym, że owa Pani jednak ma swiadomość jak daleko sprawy zaszły i że nie poradzi sobie sama (a nie jak wcześniej spekulowano jest to poza jej percepcją)
Wg mnie to bardzo dobry punkt zaczepienia przy omawianiu w miarę bezinwazyjnego zabrania kotów z jej mieszkania.
Gro tego typu spraw jest nie do załatwienia, bo osoby nie przyjmują do wiadomości, że potrzebują pomocy. I trwając w takim przekonaniu męczą siebie i zwierzęta.

Tutaj jest ta świadomość i to już jest naprawdę dużo!

matko, tyle tragedi kocich i ludzkich... ech :cry:
śledzę wątek, przesyłam dobre myśli i wkrótce prześlę jakiś grosik.
Teraz mogę przesłać cos na posłanka: stary koc, pościele, ręczniki i trochę gazet jeśli Ci to będzie potrzebne daj znać.

Majszczur

 
Posty: 1062
Od: Śro mar 29, 2006 13:31
Lokalizacja: Warszawka... po prostu

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, Google [Bot], kasiek1510 i 1425 gości