Pojawił się na moim osiedlu. Nie wiem, jak długo tutaj sobie wędrował - od człowieka do człowieka, od jednej wyciągniętej do niego ręki do drugiej. Wszystkie te ręce wracały jednak do swoich domków, a Srebroń zostawał na chodniku wpatrzony w oddalającą się rękę. Zapadał wieczór, Srebroń szukał schronienia i rano znów wychodził na dostojne żebry - o jedzonko i o głaski.
Zobaczyłam go pewnego dnia. Podszedł do mnie i wywalił brzuszek do głaskania. Wydrapałam koteczka za uszkiem, ale tak jak pozostałe ręce, poszłam do swojego domku. Nie wierzyłam, że taki piękny kot może nie mieć domku. Nie mieściło mi się to w małej, ludzkiej głowie. Może tamte ręce myślały podobnie...
Zobaczyłam go za kilka dni znowu. Potem widziałam go coraz częściej.
Zrobiło się zimno. Srebroń być może wcale nie spał w jakiejś przytulnej, kociolubnej piwnicy, ale na dworze. Jednak latem przyjemnie było przed snem popatrzeć w gwiazdy i pomyśleć, że któraś z nich należy do jego ręki, do jego człowieka.
Gdy przyszły chłody, Srebronia nie cieszyły gwiazdy. Nie lubił ich, bo było mu zimno. Coraz częściej wychodził do ludzi. Myślał - Teraz musi się udać. Musi mnie ktoś zauważyć. Nie mogę tak po prostu tej zimy zamarznąć. To nie będzie sprawiedliwe. Moja ręka, do której należy ta jedna gwiazda, nigdy mnie wtedy nie pozna.
Wracałam z pracy. Srebroń prawie wpadł na mnie, gdy wychodziłam zza bloku. Powiedział - Przytul mnie. Dziś nikt nie chce mnie przytulać. Każdy gdzieś się spieszy. Wytrzymam to, że nie mam jedzenia, ale mnie przytul.
Położył się na chodniku, spojrzał na mnie i pokazał mi swój piękny, srebrny brzuszek. Wzięłam go na ręce, a on szepnął - Wiesz, boję się, że właśnie minęło moje ostatnie w życiu lato. A ja nie wiedziałem, że to jest właśnie to ostatnie i się z nim nie pożegnałem.
Przytuliłam go mocno do siebie - Obiecuję Ci, że jeszcze nie raz będziesz wygrzewać się w letnim słoneczku.
Zamieszkał w pokoju mojej mamy. Zdradził nam, że swędzą go uszka. Okazało się niegroźne i do wyleczenia. Powiedział, że nie potrafi pogryźć każdej karmy i pokazał mi ząbki. Nie ma wszystkich, ale nie jest źle. Chcieliśmy obciąć pomponiki. Srebroń zaprotestował - Proszę, nie usypiajcie mnie, nawet na chwilę. Nie wiem, czy będę umiał się obudzić. Pamiętam moje 10 lat życia. Ale mogę mieć więcej, a taki wiekowy kot nie potrafi tyle, ile młody kot. Mogę się nie obudzić. A ja naprawdę chciałbym poznać tego, do którego należy ta jedna gwiazda na niebie...
Zgodziliśmy się. Srebroń nie będzie miał zabiegu. Ale ze względu na jego wygląd, kocio powinien trafić do zaufanego, najlepiej forumowego domku.
Wiem, że to może graniczyć z cudem, ale... Srebroń też marzył i kawałek już mu się spełniło...


