Kubuś nadal u mnie, a jutro chyba będziemy łapać Malwinkę. Myślę sobie, że może jak Malwinka się oswoi (no, troszkę to ona jest oswojona, ale tylko z Dorcią!) to Kubuś będzie ją "resocjalizował", czyli będą się razem za sobą uganiać, a Puśka zyska nieco spokoju. Oczywiście nadal szukam domu dla jednego z nich - Kubuś jest już całkowicie adopcyjny, Malwinka będzie - mam nadzieję - szybko.
Oba kotki są jeszcze niekastrowane, więc tym bardziej oddałabym chętniej Kubusia, bo wiadomo - kocurka i tak wykastrują, a kastracja kotki jest droższa, w dodatku nie wszyscy uważają ja za konieczną
Kubuś dziś spał wieczorem w moim łóżku, (wzięłam go trochę "na siłę", bo zajął fotel Pusi i bidulka nie wiedziała, co zrobić...). Spać przy nim trudno, bo cały czas włącza traktorek. Ale po jakimś czasie znudziło mu się i ulokował się na swoim stałym miejscu, czyli na fotelu koło łóżka. W nocy śpi grzecznie, kuwetkowy jest całkowicie (nawet robala po odrobaczeniu poszedł zwrócić do kuwetki - i starannie zakopał

), najgorzej z jedzeniem, saszetki nadal są beee, a najlepsze - surowe mięsko. Ale już jada suche (najważniejsze - bo to zawsze zapas, jak inne jedzenie się skończy) i pasztecik też czasem skubnie.
Własciwie nawet za dużo nie psoci - lata za wiskasową myszką (tą z "paczki dla kociaczka"), w ogóle myszki lubi, bo w szpitalnym parku zdarzało mu się już coś takiego upolować. Pusi - która nigdy w życiu nie upolowała nic większego niż pająk czy mucha - kształt zabawek jest raczej obojętny (nawet woli kulkę od myszki), a Kubusiowi wyraźnie myszki bardziej odpowiadają.
Na razie zdążył mi tylko podrzeć ceratę na stole - z boku miała ażurek, na którym wspaniale można było się wieszać całym ciężarem, więc szybko cały ażurek znalazł się na podłodze w kawałkach.
Ale poza tym na razie Kubuś nie sprawia kłopotów. Myślę, ze dobrze nadaje się na kota do "dokocenia", bo kocha towarzystwo, nawet Pusi, chociaż ta ogania się od niego jak od uprzykrzonej muchy.