Rudy ma dom, udało mi się przekonać panią z działek do zabrania kocurka.
Dowiedziałam się przy okazji ciekawych rzeczy. Kotki ktoś podrzucił do jednego faceta na działkę. Facet zamierzał je tam dokarmiać (ciekawe jak to by było zimą?) i nikomu nie oddawać.
Przekonałam tą panią do zabrania kotka i zostawiłam na siebie namiary w razie problemów z "właścicielem".
Postanowiłam, że znajdę dom dla kociczki, temu panu nie oddam jej za nic, to kompletnie niepoważny człowiek, kotki miały wg niego podzielić ciężki los działkowych kotów.
Poszukiwania domu tymczasowego są nadal aktualne.