W pewnym momencie usłyszałyśmy głośny płacz kota.
Rozejrzałyśmy się w wokół i to co zobaczyłyśmy po prostu nas zatkało:



koteczka młodziutka malusieńka chodziła za nami krok w krok , sama skóra i kości, mięśni brak i ten straszny płacz......
Wzięłyśmy ją do innego pomieszczenia dałyśmy jej jedzenie jadła tak łapczywie ,że było słychać zgrzyt zębami....
Poznałam ten ..zgrzyt.. tak jadł Klunki ..gdy go wyciągnęłam ze schroniska..
Ona tam umiera powolna głodową śmierci..nie ma szans na dopchanie się do posiłku...jest po porostu za SŁABA....
Nie wiem co mam robić,wolnego pomieszczenia brakuje...domków tymczasowych również....
powiem tylko tyle RATUNKU !!!czy może ktoś jej pomóc?