Muszę pomóc dobremu człowiekowi. Nieśmiała wraca :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 10, 2006 17:26 Muszę pomóc dobremu człowiekowi. Nieśmiała wraca :(

Muszę pomóc dobremu człowiekowi. I ośmiu kotom...

Piszę do Was, bo potrzebuję pomocy i wsparcia w rozwiązaniu jednej sprawy, która nabrzmiała przez ostatnie miesiące i bardzo boję się, że niedługo ten wrzód pęknie...

DAWNO TEMU...
Sprawa dotyczy pewnej pani karmicielki, którą poznałam na zupełnym początku mojej tak zwanej „przygody z kotami” (zaiste, emocjonujące to czasem potrafi być bardzo, więc to określenie pasuje jak najbardziej). Wtedy spotkałam ją w mojej lecznicy i czekając w kilometrowej kolejce zgadałyśmy się, że pomoże mi zrobić coś o czym od dawna wtedy marzyłam – wykastrować 3 podwórzowe kotki rodziców mojego TZa, które dawały w sumie do 30 kociąt co roku. Pani zaoferowała mi przechowanie dla kotek po zabiegu w klatkach w swoim mikro-azylku. Dzięki temu w przeciągu 2 miesięcy zakończyłam odwieczne mnożenie się kotów u moich „niedoszłych teściów”, pokazałam im i ich sąsiadom (to mała miejscowość, więc wiecie jakie przekonania się zdarzają), że kot po kastracji żyje, łowi, dobrze wygląda. Gdyby nie ta pani byłoby to bardzo ciężkie lub wręcz niemożliwe (był to czas gdy ponad pół roku chorowała moja Hiena nie mogłam nic brać do domu).

Od tego czasu w pewien sposób, czasem bardziej, czasem mniej ścisły współpracowałam z tą panią. Czasami ona oferowała przechowanie jakiegoś kota po zabiegu, a ja starałam się dawać jej ogłoszenia na Kocim Życiu, w gazetach, w internecie, robić zdjęcia, podsyłać chętnych. Czasami kotów było u niej mniej, czasem więcej. Pani zawsze sama radziła sobie z kwestiami leczenia, karmienia, jeżdżenia do nowych domów, choć wiem, że nie było jej łatwo, bo ciężko pracuje (i większość wydaje na te koty). Nigdy nie chciała ode mnie ani pieniędzy, ani pokarmu (choć czasami sama przywoziłam nieproszona jak wpadałam na sesje zdjęciowe).

OSTATNIO...
Ostatnio jednak sprawa najpierw długo nabrzmiewała, kotów przybywało, a teraz wręcz jest bardzo ciężka. Ostatnimi czasy, jest to kwestia pół roku, z racji ogromu zajęć (że wymienię tylko studia dzienne na 2 kierunkach, obronę pracy mgr i pracę zawodową) nasza współpraca uległa znacznemu rozluźnieniu, bo nie miałam siły ani czasu na prawie nic... Pani Ania czasami dzwoniła do mnie z prośbą o pomoc, ja czasami dałam jakieś ogłoszenie, czasami prosiłam Colas lub Miciułkę o jakieś zdjęcia lub interwencję. Obu dziewczynom serdecznie dziękuję tutaj za zaangażowanie – Colas za zdjęcia i karmę, Miciułce za wspaniałe rozwiązanie i ciągłe pilotowanie sprawy pewnej rozmnażaczki, z którą nie umiała poradzić sobie karmicielka. Jednak mimo wszystko kotów znów się nazbierało (w tej chwili 8szt w małym pomieszczeniu o powierzchni może 8m2 na oko).

Kobieta, która kiedyś zaadoptowała od tej pani kotkę, odezwała się z prośbą o pomoc bo koło niej błąkał się kot. Opisała do jako zdrowego, młodziutkiego kocurka, właściwie kociaka czy podrostka. Przyjechała z dorosłym kocurem, który po pierwsze strasznie długo i głośno miauczał (co jest problemem ze względu na sąsiadów), ale to wybaczyć mu można. Pani nie zostawiła telefonu kontaktowego do siebie i odjechała bo się spieszyła, obiecując jednak pomoc. Więcej do karmicielki się nie odezwała. Ja mam szczęśliwie ten numer telefonu, bo ta adopcja wtedy była za moim pośrednictwem (i to dobry dom, choć teraz babeczka zachowała się niezbyt) i dzwoniłam ale... telefon wyłączony (lub nieczynny). Będę jeszcze próbować.

Problem jest taki, że przywieziony kot miał katar.... W azylu koty są nieszczepione, lub szczepione są tylko niektóre. Dlaczego? Bo pani nie ma na to pieniędzy. Zasuwa wieczorami i nocami w marnej pracy, wydaje kase na te koty (te i jeszcze inne uliczniki, które dokarmia w okolicy, ma kilka punktów). Wraca do domu po 22 z roboty, około 23 wychodzi na obchód, wraca o 2-3 w nocy. Jej postępowanie, nie zawsze racjonalne („Szczepienie to 35zl, wie pani ile to puszek?” powodowane jest bardzo mizernymi dochodami i odmawianiem sobie wszystkiego, wiecznym niedospaniem i oszczędzaniem na wszystkim. Rano do azylu, sprzątanie, karmienie takiej gromady trochę zajmuje... Dzięki niej koty w okolicy ładnych kilku kilometrów (w piwnicach, na ulicach, na działkach) są nakarmione, względnie zdrowe i co bardzo ważne – na bieżąco kastrowane na talony lub w schronisku. Odkąd ją znam, nie urodził się na jej terenie żaden miot, wszystkie młode koty, wszystkie kocięta są po prostu podrzucone, wyrzucone itp. Pani robi kawał dobrej roboty, od wielu lat. Przez co jest już „znana” i jej telefon czasami magicznie „rozchodzi” się tam gdzie trzeba pomóc.

Przywieziony kot miał katar i to taki z gilami w nosie i charczeniem jak traktor. Teraz jak nietrudno się domyślić wszystkie koty mają taki właśnie wściekły katar, zaś sam „winowajca” względnie ozdrowiał. Pani, niemłoda już, codziennie rano musi sprzątać, wycierać nosy gromadzie, karmić, dawać tabletki, pakować po 2 koty do 2 kontenerków i sama, na piechotę lub tramwajami tłuc się do lecznicy na kontrolę i zastrzyki. Takie 4 koty w 2 kontenerkach to około 20 kilo... W lecznicy oczywiście kolejki, i oczywiście kasa, mimo znacznej taryfy ulgowej. W tak małym pomieszczeniu (praktycznie bez możliwości dezynfekcji) bardzo, bardzo, bardzo ciężko jest wyleczyć taką bandę. Kilka dni temu odebrałam telefon od pani, bardzo, bardzo zrozpaczonej, niemalże płakała... Znam ją ponad 2 lata już, nigdy nie płakała. Bywała zmartwiona, zła, rozgoryczona, ale zawsze była bardzo silna i wytrwale działała. Teraz nie ma już siły, prosiła mnie o pomoc, o telefon do tej babki żeby odebrała tego kota (prawdopodobnie mógłby mieszkać w jej bloku w piwnicy, sąsiedzi są w miarę ok)

Mówi że z końcem roku likwiduje azyl i odwozi wszystkie koty do schroniska lub do uśpienia jeśli nie da się ich wyleczyć - a może być ciężko w malutkim pomieszczeniu, gdzie co jeden wydobrzeje to znów łapie od reszty, zaś przewlekły katar to nie jest prosta sprawa, więc najlepiej byłoby w zarodku zdusić to choróbsko zanim koty uodpornią się na antybiotyki.

Pieniądze oferowałam wiele razy, ale nigdy, przenigdy ode mnie nie wzięła. Nie chciała nawet za tamte "moje" kastrowane kotki na początku. Ostatnio ktoś zostawił jej 50zł u lekarza (żabcia?) i to jest chyba jedyny sposób, że też wcześniej na to nie wpadłam...

TERAZ...
No więc do rzeczy... po tym przydługim wstępie, ale wydawał mi się on konieczny, żebyście zrozumieli dlaczego tak cenię tą kobietę i dlaczego chcę pomóc. Teraz, aczkolwiek bardzo nadal zajęta, mam zamiar na powrót aktywnie zająć się tą sytuacją i porządnie ją rozwiązać. Najpilniejsze teraz jest wyleczenie gromady, potem dopiero szczepienia, odrobaczenia, testy i badania, założenie książeczek zdrowia każdemu (dotychczas ze względu na wygodę wszystko spisywane było w jednym zbiorczym zeszycie), kastracje tych które jeszcze nie są ciachnięte (większość jest).

Zwracam się z prośbą o pomoc, bo sama wszystkiemu nie podołam, aczkolwiek zdaję sobie sprawę i jestem gotowa naprawdę mocno się w to zaangażować.


Jakiej pomocy potrzeba?

Po 1:
Potrzebne są przede wszystkim domy tymczasowe lub jakiekolwiek lokum na odseparowanie kotów od siebie – najlepiej pojedynczo, ale minimum po 2 sztuki. Wtedy można spokojnie, sprawnie i skutecznie doleczyć katary, podnieść odporność, przygotować do adopcji. Kotów jest 8, tylko jeden kociak, ale wiem, że to jest możliwe wydać je w miarę sprawnie. Udało mi się już zmiejszyć liczbę kotów tam z 10 do 3, więc jest to jak najbardziej wykonalne, zwłaszcza że idzie zima i konkurencja w postaci maluchów nie będzie już tak duża.

Tutaj na pewno przyda się też pomoc transportowa od czasu do czasu.

Po 2:
Kolejna sprawa – pomoc jedzeniowa i żwirkowa (najchętenij CBE+ ze względu na pochłanianie zapachu i wydajność). Przydadzą się na pewno także jakieś uniwersalne leki np. do odpchlania, odrobaczania. Jeśli ktoś zechciałby oferować choć trochę, będzie to ogromna pomoc dla tej pani, chociaż już wiem, że nie będzie chciała przyjąć – nigdy nie chce. Po prostu się jej to zawiezie i zostawi. Bo ona sama nigdy nie poprosi o nic materialnego, mnie co najwyżej mimo takiego czasu znajomości, prosi o zdjęcia. Ale ja wiem, jak ciężko jej finansowo i jak bardzo jej się to przyda.

Po 3:
No i skoro jesteśmy już przy finansach – to kasa. Dzięki Wam możemy pomagać i pomogliśmy już wielu, wielu kotom. To zasługa Waszych dobrowolnych datków, Waszych zakupów na Kocim Bazarku przedmiotów wystawianych na Kocie Życie, aukcji Waszych prywatnych przedmiotów, które dla kotów z KZ wystawiacie podając numer konta licytującym.

Zamierzam zasponsorować leczenie tych kotów (zostawiając pieniądze u zaufanego lekarza, który je leczy lub jeśli znajdą się domy tymczasowe – zwracając koszty). Potem chcę koniecznie wszystkim założyć oddzielne książeczki zdrowia, zaszczepić minimum 1-krotnie, odrobaczyć i odpchlić porządnie Strongholdem, wykastrować te które tego wymagają i bardzo chciałabym zrobić wszystkim testy na białaczkę (a zwłaszcza Białej Mamuśce – o niej niżej, jej chcę też zbadać krew), bowiem tam jest duże skupisko kotów i pewna rotacja, więc aby mieć pewność że nowi opiekunowie dostaną zwierzęta możliwie dokładnie sprawdzone testy byłyby dobrym potwierdzeniem. Koszty, przy 8 kotach szacuję z grubsza na 800zł (z testami i pełnym badaniem krwi dla jednej kotki). Mimo swobody finansowej jaką Kocie Życie dzięki Wam ma – taka kwota to lekka abstrakcja.

W tym celu bardzo niedługo na Kocim Bazarku pojawią się aukcje różnych sympatycznych i ciekawych przedmiotów, niektórych bardzo niepowtarzalnych, właśnie na ten cel. Linki podam w tym wątku, żeby łatwo było trafić. I zapraszam do licytowania, myślę że będzie warto z obu względów – aby pomóc i aby zdobyć coś fajnego.

EDIT: linki do aukcji na ten cel

Zestaw kadzidelek

Super slodkie swieczki - absolutne 0 kalorii!

Chinska filizanka z podstawka

Urocze kocie zapalniczki

Chodzi mi tu już nie tylko o koty – które być może faktycznie w chwili słabości zostaną uśpione lub odwiezione do schronu (mam zamiar do tej słabości i załamania jednak nie dopuścić), ale także o dobrego człowieka, który - słyszałam to w jej glosie - jest już na skraju swoich możliwości. Czasowych, finansowych i psychicznych.
Ostatnio edytowano Nie lis 12, 2006 7:55 przez Lena, łącznie edytowano 12 razy

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 10, 2006 17:29

Oto niektóre koty, które szukają domu stałego (przypominam, że leczenie opłacimy) lub chociaż tymczasowego. Bardzo zależy mi żeby chociaż kociak i Trikolorka szybko zostały wydane – są bardzo miziaste i kochane. Na sercu leży mi Mamuśka, która już tak długo szuka domu...


1. Biała Mamuśka
Ta kotka to najdłużej czekający na dom kot jakiego znam! Już prawie 3 lata próbuje zdobyć czyjeś serce i zawsze jest pomijana. Tam gdzie mieszka ma dobrze, ciepło, ma co jeść i kuwetkę, ma też ludzkie ręce do głaskania, ale... tylko raz dziennie. A Mamuśka to kochana koteczka, która najchętniej cały czas byłaby dopieszczana. Jest już kotem kilkuletnim więc spokojniejszym, nie będzie szalała i strącała rzeczy z półek, nie będzie rozrabiać jak małe kocie, co nie oznacza, że tylko leży i śpi całymi dniami – na zdjęciach widać jak pięknie umie się bawić zabawką na sznurku.

ObrazekObrazekObrazek

Tylko właśnie... "Swój Człowiek"... jak pięknie i jednocześnie nieosiągalnie dla niej to brzmi już od 3 lat.

Bardzo przyjacielska i opiekuńcza. Wykastrowana, kuwetkowa, domowa, łagodna. Naprawdę przecudowny, kochany kot! Dobrze dogaduje sie z innymi kotami, nie ma między nimi żadnych konfliktów. Już bardzo długo czeka... 3 lata. 3 lata bez własnego domu, własnego człowieka, własnego ciepła. Owszem, nie ma teraz źle tam gdzie jest, ale zawsze jest tylko "kotem do adopcji", a nie własnych, ukochanym i wychuchanym. Nie znam jej dokładnego wieku, ale wynosi on około 4 lat – gdy pojawiła się w azylu 3 lata temu była młodą, niewykastrowaną, prawdopodobnie wyrzuconą domową kotką.

Mamuśka raz została zaadoptowana do domu gdzie był drugi kot, ale po 2 tygodniach ją zwrócono „bo koty się nie dogadały”. No ale cóż to są 2 tygodnie zwłaszcza, gdy rezydent do tej pory był jedynakiem i przeżywa „szok poznawczy”, gdy nagle okazuje się że nie jest jedynym kotem na świecie i w jego królestwie pojawia się intruz. Bo patrząc na zachowanie Mamuśki w azylku, na jej opiekuńczość, troskliwość, bezkonfliktowość, trudno uwierzyć by problem powstał z jej strony. Po prostu dano kotom za mało czasu.

Kotka ma jedną cechę, o której należy powiedzieć. Od czasu do czasu odnawia jej się plazmocytarne zapalenie jamy ustnej. Wtedy trochę problemu sprawia jej wtedy jedzenie. Wówczas przechodzi kurację antybiotykami i sterydami (kilka zastrzyków) i wszystko wraca do normy. W przeciągu lat spędzonych w azylku taki nawrót zdarzył się dosłownie kilka razy. Z reguły po każdej serii zastrzyków jest spokój przez około pół roku lub ostatnio nawet dłużej. Jest to cecha osobnicza, niezaraźliwa dla innych kotów, psów ani ludzi. Przed adopcją kotka zostanie zaszczepiona, odrobaczona, wykonam jej test na białaczkę oraz badania krwi. Wszystko zostanie wpisane do jej własnej książeczki zdrowia.



2. Trikolorka
Młodziutka koteczka, około roczna. Bardzo sympatyczna i kontaktowa, garnie się do człowieka. Ma ciekawe umaszczenie – niby buraska, ale z rudawym podszerstkiem, dzięki czemu jest taka trzykolorowa i bardzo oryginalna. Jest oczywiście kuwetkowa i nauczona życia z innymi kotami. Do nowego domu pójdzie wykastrowana, zaszczepiona, odrobaczona i z własną książeczką zdrowia.

ObrazekObrazekObrazek



3. Nieśmiała
Gdy Colas robiła zdjęcia w azylu, kotka strasznie się jej wystraszyła – stąd wzięło się jej tymczasowe, robocze imię „Nieśmiała”. Chowała się i uciekała, zdjęcia dość ciężko było zrobić (na szczęście jakoś się to udało). Najprawdopodobniej stało się tak dlatego, że Colas używała lampy błyskowej (w pomieszczeniu jest tylko jedno małe okienko, więc panuje półmrok i było to konieczne). Sama opiekunka, która koteczkę zna już dobrze mówi, że lubi ona głaskanie i pieszczoty i dla niej jest bardzo ufna tylko nowa sytuacja tak ją wystraszyła. Jednak reakcja ta wskazuje na to, że kotka jest bardzo wrażliwa i jednak... no właśnie, nieśmiała. Dlatego też powinna mieć w miarę spokojny dom, gdzie będzie czuła się bezpiecznie ze swoim człowiekiem. Jest szara pręgowana, młoda – około roku. Załatwia się do kuwty. Jak inne koty, do nowego domu pójdzie wykastrowana, zaszczepiona, odrobaczona i z własną książeczką zdrowia.

ObrazekObrazekObrazekObrazek



4. Mojra
Kotka ma w tej chwili 10-11 miesięcy, jest kruczoczarna i bardzo urodziwa:

Obrazek

Została znaleziona na jednym z osiedli (na trasie obchodu karmicielki – ciekawe dlaczego...). Miała wtedy około 2-3 miesięcy i względnie łatwo dała się złapać. Nieopodal stał koszyczek, w którym najprawdopodobniej została przyniesiona. Wyrosła na młodą, bardzo niezależną damulkę, której zdarza się użyć pazurków jak jej coś nie pasuje np. termin lub rodzaj pieszczot. Pani Ania zgadza się oddać ją z tego względu na kota „do obejścia” i niekoniecznie domowego – byleby miała godne warunki (dobre jedzenie, opiekę weterynaryjną i ciepłe miejsce do spania w zimie). Podobno kotka opiekunce zaufala juz i dla niej jest w porzadku, wiec moze to tez po prostu taki kot "jednego czlowieka"? Nie jest jeszcze wykastrowana (choć miała rujkę i w jej czasie była istną przylepą), ale wiek osiągnęła już słuszny, więc niedługo czeka ją operacja. Mam szczerą nadzieję, że po zabiegu znacznie złagodnieje. Po kastracji, szczepieniu, odrobaczeniu – mam nadzieję, że ktoś da jej dom.


5. i 6. Burasek z Burą Mamą
Kocurek ma 4 miesiące i jest dorodnym, dużym buraskiem, został znaleziony ze swoją matką (kotka dorosła, ale młoda). Oboje są teraz w azylku jednak nie mają jeszcze zdjęć. Kotka bedzie wykastrowana niedlugo, niedawno skonczyla karmic malucha, oba będą zaszczepione, odrobaczone i z książeczkami zdrowia. Są kuwetkowe. Nie muszą mieć domu razem. Kocurek jest bardzo wesoły i podobno ma ładny układ pręg na grzbiecie (tak mówi opiekunka, ja jeszcze go nie widziałam).


7. i 8. kocur i kotka
Kocur "najnowszy" od ktorego zaczela sie epidemia i jakas kotka, ktorej jeszcze nie znam zupelnie, ale niedlugo nadrobie braki zdjeciowe i opisowe.
-------------------------------------------------------------------------------------


Wszystkie koty są czyste, miłe (no może poza humorkami Mojry czasami), leczenie będzie opłacone, ja będę aktywnie szukać im domów stałych. Tylko nie mam gdzie ich wyleczyć, a chore wydawać... no sami wiecie... Więc szukam tymczasowych rozwiązań, domów, pomieszczeń, piwnic, strychów i komórek u ludzi, którzy zechcieliby zrobić coś dobrego. Wspólnie.
Ostatnio edytowano Czw paź 12, 2006 23:54 przez Lena, łącznie edytowano 3 razy

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 10, 2006 18:09

Postaram się pomóc finansowo. Przez brata przekażę trochę karmy (on taki warszawski wrocławianin jest :wink: ). Może jak on się dowie to też się dołoży, więc zawsze coś...
Agata & Kreska & Jeż
Obrazek Obrazek

agacior_ek

 
Posty: 3023
Od: Pon wrz 05, 2005 9:23
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 10, 2006 19:09

niestety, to nie ja. domyślam się kto, ale niech sama napisze jeżeli zechce.


Nastepna "aukcja dla łasuchów" bedzie dla p. Ani, mam nadzieję żę pozostałe koty się zgodzą. :lol:

żabciarybcia

 
Posty: 725
Od: Sob mar 12, 2005 17:28
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 10, 2006 21:59

podnoszę
Obrazek

Drażetka

 
Posty: 703
Od: Śro kwi 12, 2006 21:14
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 10, 2006 22:08

Dziekuje za zainteresowanie, za oferte z karma, za PW z propozycja pomocy finansowej (mam nadzieje ze nam sie tu ujawnisz)...

Ja planuje najdalej w weekend zajac sie wystawieniem co najmniej 2 aukcji z fajnymi fantami. Wiem ze Miciułka i atiwoj tez maja pewne pomysly na kolejne aukcje, wiec bedziemy powolutku do przodu.

Wciaz jednak najbardziej poszukiwane jest odizolowanie kotow od siebie. Nie musi to byc mieszkanie, byleby bylo zamkniete, cieple, suche i kot mial opieke i mogl byc leczony i poglaskany czasem.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 10, 2006 22:45

Proszę wszystkich tych, którzy mają mały choćby kącik, by pomyśleli o Białej Mamuśce. Koteczka ma bardzo fajny charakter, dogaduje się z innymi kotami, lubi ludzi, chwyta za serce. Widziałam ją jakieś pół roku temu, a ciągle mam przed oczami jej smutny, poważny wzrok. Mam wrażenie, że to taki typ kota, co to zrobi wszystko, aby tylko Duży był z niego zadowolony. Chcesz, żebym się z Tobą pobawiła? mogę się pobawić; chcesz się głaskać? głaszcz mnie, ile chcesz; mam być grzeczna, zobacz, jak siedzę cichutko.
Robiłam zdjęcia wszystkim kotom tej pani, ale co chwilę obiektyw sam kierował się w stronę Białej Mamusi.

Taką miałam nadzieję, że trafi do Kocich Spraw i będziemy przebierać w domkach... Nie udało się, ale może ktoś na forum dłużej o niej pomyśli?
Obrazek

Colas

 
Posty: 1233
Od: Śro lip 20, 2005 8:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 10, 2006 22:49

Wszystkie pieniazki z tej aukcji zostana przeznaczone na cele z tego watku.
Zapraszam

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=50455

atiwoj

 
Posty: 674
Od: Nie sie 27, 2006 14:54
Lokalizacja: WROCLAW

Post » Wto paź 10, 2006 23:06

Mogę pomóc w szukaniu domów, jeśli trzeba :)
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Śro paź 11, 2006 0:49

XAgaX - jeszcze pytasz czy trzeba? ;-) Jasne, jesli tylko mozesz! Tylko najpierw koty musza byc wzglednie doleczone, no i zaszczepione. Mowisz o szukaniu domow na odleglosc np we Wroclawiu czy w Warszawie i po sprawdzeniu domu i checi nowych opiekunow robilibysmy przewoz kota?

Colas - ladnie to napisalas o Mamusce. Troche zmienie jej opis na KZ, czasami takie "wiosenne porzadki" w ogloszeniach cos moga zdzialac.

atiwoj - dziekuje. A Was zapraszam do licytacji plakatu. Jest bardzo łądny, nowiutki no i kociaki przeurocze! Atiwoj zdobyla go od kolegi z hurtowni i z tego co sie orientuje - nie mozna go dostac w Empiku, a podobno na Allegro tez nie (atiwoj sprawdzala). Tak wiec - okazja niemalze niepowtarzalna ;-)

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro paź 11, 2006 10:13

Aukcje zmoimi fancikami na rzecz azylku Pani Ani powinny się pojawić na KB najdalej w ciągu dwóch,trzech dni.Ze względu na to,że ze mnie taka ciamajda co zdięć nie umie wklejać :oops: ,aukcję założy Wima-za co bardzo Jej dziękuje :1luvu: .Z góry wszystkich zapraszam...
Jurand,Eto'o,Gandalf i Fredek
Obrazek

Miciułka

 
Posty: 765
Od: Czw kwi 20, 2006 10:49
Lokalizacja: Wrocław/Londyn

Post » Śro paź 11, 2006 10:13

Aukcje z moimi fancikami na rzecz azylku Pani Ani powinny się pojawić na KB najdalej w ciągu dwóch,trzech dni.Ze względu na to,że ze mnie taka ciamajda co zdięć nie umie wklejać :oops: ,aukcję założy Wima-za co bardzo Jej dziękuje :1luvu: .Z góry wszystkich zapraszam...
Jurand,Eto'o,Gandalf i Fredek
Obrazek

Miciułka

 
Posty: 765
Od: Czw kwi 20, 2006 10:49
Lokalizacja: Wrocław/Londyn

Post » Śro paź 11, 2006 18:13

Jestem umówiona z p. Ania na jutro g 10/00

zorientuję się w sytuacji i podjadę z p. Anią do weta. Postaram się podrzucić trochę jedzenia

żabciarybcia

 
Posty: 725
Od: Sob mar 12, 2005 17:28
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro paź 11, 2006 18:34

Ło! Cudownie! Ja mialam dzwonic do niej okolo 22 bo wiem ze wtedy bywa w domu. Mam nadzieje ze nam jutro zdasz relacje.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw paź 12, 2006 13:55

Dzięki Miciułce na Kocim Bazarku są trzy aukcje:

chińska filiżanka: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=50740

ciasteczkowe świeczki:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=50741

zestaw do aromaterapii:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=50743

Dochód przeznaczony na wsparcie bohaterki tego wątku i jej koty.


Następne aukcje wkrótce...

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510, Marmotka i 100 gości