Dorota pisze: Wiesz... Mam wrazenie, ze on nigdy nie bedzie spokopjnym, statecznym kocurem
Fakt, jakoś nie wyobrażam go sobie jako spokojnego kocura
to raczej taki typ Piotrusia Pana- wiecznego chłopca
Ale pochwalę się (lub poskarżę-w zależości od pory dnia

) że po operacji awansowałam na głównego ugłaskiwacza
Zwykle w nocy przychodził do TŻta na buziaczkowanie i ugłaskiwanie
ale po nocy po operacji, kiedy głaskałam go przez kilka godzin
stwierdził chyba że jestem w tym lepsza i bardziej wytrzymała
W związku z tym około 4-5 nad ranem budzą mnie buziaki i zdecydowane żądania głaskania
i nie ma że się nie budzę - będzie mnie do tej pory lizał po nosie, oczach uszach itp aż się w końcu obudzę
a wtedy zaczyna mruczando a ja mam głaskać i koniec - a jak przysypiam to zaczyna wrzeszczeć
a jak on przysypia to spada mu ze mnie tyłek na łózko - budzi się i zaczyna się od nowa
A jak zaśnie np tak jak dzisiaj przewieszony przez moją szyję to ledwo oddycham
Pomijam już fakt że codziennie od 5.30 mam koncerty na trasie kuchnia-sypialnia
chociaż kota doskonale wie że śniadanie jest przed 7 i jego miauczenie nic nie da
Normalnie jeszcze trochę a zacznę z niewyspania na rzęsach chodzić
