
To już tylko kilka godzin. Wszystko przygotowane. Zabawki, kuweta, żwirek, jedzenie. Ale przede wszystkim czekamy my. Ugotowałam dziś obiad, żebym jutro nie musiała się zajmować niczym poza Pasiem. Stwierdziliśmy też, że imię ma naprawdę wdzięczne i nie będziemy go zmieniać. Czekamy więc na naszego Pasia. Chyba nawet Thelma czeka i coś czuje, smutno jej było ostatnio. Zamordowała dziś sznurkową mysz a potem strasznie zasadzała się na sikorki w ogrodzie. Pierwsza z jabłoni rośnie przy ostatnim schodku tarasu. Wśród gałęzi powiesiliśmy domek dla ptaków. Nawet nie podejrzewałam, że życie prowadzone w tej drewnianej budce będzie tak ekscytujące dla Thelmy. Ach ten ogon, te uszy, ta plaskata postawa

Równie pociągające jest jeszcze tylko akwarium; duże, 500 l wody a w środku kolorowe ryby. Mam nadzieję, że także i Pasiu pokocha ten dom, że znajdzie w nim wiele ciekawych miejsc, że będzie się czuł bezpiecznie....