Był piękny słoneczny dzień... Myślałem że spedzę go jak zwykle - na ciepłym dworze, beztrosko bawiąc się z moją mamusią i rodzeństwem. Nagle przyszedł Duży. Zabrał mnie do samochodu, ucieszyłem się, myślałem że pojedziemy w jakieś ciekawe miejsce. Jechaliśmy dość długo... Zacząłem się niecierpliwić. Nagle samochód zatrzymał się. Duży wziął mnie za kark i wyrzucił z samochodu po czym zamknął drzwi i odjechał. Bardzo się wystraszyłem. Zacząłem go gonić, myślałem że o mnie zapomniał ale zaraz po mnie przyjedzie. Duży jednak odjechał, a ja zostałem sam, w obcym miejscu, bez mojego rodzeństwa i mamusi. Zacząłem miauczeć, wołać mojego pana, ale nie przychodził. Przyszła za to jakaś Pani. Wzięła mnie na ręce, dała duzo dobrego jedzonka. Najedzony, zasnąłem jej na rękach z głośnym mruczeniem. Wiem, że nie mogę tu długo pozostać, dlatego proszę, jeśli mozesz, daj mi domek, taki tylko mój, z którego nikt mnie nie wyrzuci...
Kotek ma okolo 2 miesięcy. Został dziś wyrzucony z samochodu, na teren Miejskiego Przedszkola nr 6 w Zgierzu. Mimo młodego wieku jet bardzo samodzielny i potrafi sobie zjednać serce człowieka. Ma piękne, lśniące bialo-czarne futerko. Wygkląda na zdrowego, zadbanego kota. Nie rozumie dlaczego znalazł się na ulicy. Bardzo prosi o domek. Może to ty mu go dasz?
Nie mam na razie zdjęć kota, postaram się wrzucić niedługo.