Boo77 pisze:Piszesz, że jesteś osobą odpowiedzialną, ale nie upilnowałaś swojego kota. Więc jak mamy oddać Ci któregoś z kotów które są pod naszą opieką, o których życie często musimy zaciekle walczyć?
A który u Ciebie też moze znowu pójść w siną dal i zginąć pod autem lub w zębach psa?
Boo77, widze ze mamy zupełnie odmienne poglądy na kwestie zwiazane z "posiadaniem" kota. Bo prawda jest taka, ze to kot "posiada" nas, a nie my kota - jesli się tą prostą zaleznosc rozumie, to jest sie na najwyzszym poziomie rozwoju, jesli rozwazac odpowiedzialność i troskliwość w stosunku do kotka. I napisz prosze, jak mozna upilnowac 4-letniego nie kastrowanego kocurka mieszkającego w domu i czującego na wiosnę tzw. "wolę Bożą"... Kot ma swoje kocie zycie i nie zamierzam go więzic w czterech scianach tylko dlatego ze moj egoizm tak mi każe.... I na tym polega chyba roznica między nami.
A co do zaciekłości w walce o życie kota... też nie raz o nie walczyłam bedac jeszcze młodą dziewczyną. Raz z sukcesem, raz niestety nie (wtedy jeszcze niestety nie bylo az tak łatwego dostępu do wiedzy zwiazanej z opieką nad kocimi oseskami). I rozumiem Twoje obawy zwiazane z dalszym losem kotka, nad ktorym roztaczasz opieke, naprawde

Ale tak jak pisalam wczesniej, to kot ma nas, zebysmy mogli sie nim troskliwie opiekowac, a nie my "posiadamy" kota, by urządzac mu zycie z dala od jego kocich spraw.
Pozdrawiam serdecznie
