Wraz z koleżanką znalezliśmy 3 cudowne kotki na Sadybie w Warszawie.
1 kotek szary tygrysio pręgowany - codowny - tuli się, garnie do cżłowieka, bawi się - na oko nie więcej niż 2 miesiące (nie jestem ekspertem niestety). Jest przezabawny i oswojony. Figluje, ale nie drapie, ani nie gryzie - tylko sie ociera

2 kotek - przesłiczny czarny jak smoła, długowłosy kocurek. Puchata kulka - troszeczke się bał,ale szybko sie przyzwyczaił do obecności człowieka. Podchodzi z lekkaą rezerwą, ale jest tak sliczny i wyglada jak mały puchaty niedźwiadek. Cały czarny, nastroszone bardzo ładne futerko - lśniąco czarne. Pyszczek ma podobny troszeczkę do jeżyka. Uciesszny kociak. wiek podobny do tego na górze. Miał załzawione oczka - może koci katar, ale i tu espert ze mnei żaden.
3. Najprawdopodobniej ich mama - czarna śłiczna kocica

Może ktoś by sie zlitował nad tymi kochanymi kocurkamie? Ja niestety nie moe wziąć ich - mam 9 miesięcznego 5,5kg kocura MCO, i ojciec mi blokuje możliwość bycia domkiem tymczasowym. Moja koleżanka próbowała je wziąć do siebie, były na chwilę w domku, ale też ma 9 miesięcznego, ale 6,5 kg MCo, który nie dawał spokoju i nawet po zniknięciu kociaków chodzi na przykurczonych nóżkach i drży. Na widok tamtych kotów wyraźnie ich nie zaakceptował. Ze względu też na charakter tego MCO - jak jest zamknięty to tak wyje, że słychać to nawet na Bemowie


