Trafiły do schroniska w czasie weekendu,albo może nawet dziś rano. Przyniesione w ładnym, całkiem porządnie wyglądającym wiklinowym transporterku. Ach...ktoś odżałował....dał nam ten transporterek w prezencie, byle się pozbyć kociąt...

Dziewczynka i....chyba też dziewczynka, bo wśród puchatego futerka niewiele można było zobaczyć i wyczuć. Na zdjęciach nie widać tak ich puchatości, ale najwyraźniej jakiś persopodobny kot musiał mieć udział w ich przyjściu na świat.
Razem z nimi kilka malutkich szaraczków, też ślicznych i wystraszonych nową sytuacją - nie wiem, czy to jeden miot, czy po prostu znalazły się w tej samej klatce przypadkiem.
Wszystkie mają po +/- 7 tygodni, może nawet ciut mniej, bo oczka jeszcze nie do końca wybarwione. Na razie wyglądają na zdrowe, z naciskiem na słowo na razie. Wokół koci katar i panleukopenia. Liczy się dla nich każda godzina. Dom stały albo tymczasowy pilnie potrzebny.
