Przepraszam bardzo za to naiwne pytanie w tytule, ale odpowiedź na nie może uratować kotka. Niestety nie mam takiego doświadczenia jak większość z was.
Nie wiem, co mam zrobić i potrzebuję pomocy.
Otóż szłam sobie dzisiaj obok osiedlowego sklepu i zobaczyłam kocie cudo.
Młodego 8-9 miesięcznego rudo-białego kocurka. Białe futerko było przybrudzone , boczki raczej chude. Siedział sobie na murku, jak kot, który nigdzie się nie spieszy. Minkę miał raczej poważną, może smutną (?). Oczy zdrowe. Nie uciekał. Nie pogadał ze mną, ale cieszył się z pieszczot, którymi go obdarowałam. Koło sklepu kręciły się dzieci.
Pytałam czy znają kotka. Kręciły przecząco głowami.
Wracałam po dwóch godzinach. Zapadał zmrok. Kotek siedział sobie na tym samym murku. Pomiziałam kicie i przyznam szczerze, że gdyby miałkną, dał znać, że jest głodny, zorganizowałabym mu jedzenie. Ale osoba towarzysząca mi zburczała mnie, że zaczepiam cudze koty.
Pójdę tam jutro. Jeśli kotek tam będzie, co mam robić?
Nie mogę przestać myśleć o jego smutnej nince i przępięknym rudym futerku w pasy wzdłuż grzbietu. Na tym osiedlu jest dużo piwnicznych kotów. Ludzie je dokarmiają, ale one raczej nie dają się głaskać i żyją w stadach.
A może powinnam posłuchać dobrej rady i dać spokój całej sprawie?