Z Małgosią jest bardzo źle.
To maleńka kruszynka walczy teraz o każdy oddech.
W czwartek poczuła się zle. Miała biegunkę i dostała gorączki. Wetka, która leczy koie biedy Beaty dała jej antybiotyk i srodek na odrobaczenie.
Małgosia była u niej codziennie. Wczoraj Beata dowiedziała sie, ze kot jest zdrowy. Miała watpliwości
Dzisiaj zadzwoniła do mnie, ze z Małgosią jest bardzo źle.
Pojechałysmy do innego weta. Małgosia ma bardzo powazne zapalenie płuc, straszne nadzerki na języku.
Uswiadomiłysmy sobie z Beatą, ze prowadząca ją wetka nigdy jej nie osłuchała, nie zajrzała do mordki.
Siedziałysmy u weta 4 godziny. Małgosia zyje, ale rokowania nie są dobre.
Nie mogę tego zrozumiec. Kot był cały czas pod opieką weta.
Czy można gdzies zgłosic az taką niekompetencję weterynarza.
Weterynarza, któy nie pomaga a powoli zabija.
Chora, malenka koteczka dostała srodek na odrobaczenie.
Informacje, ze pokasłuje skwitowano, ze to pewnie od robaków.
Cięzko oddycha, bo spała na słoncu.
NIe zrobiła nawet tego wysiłku, zeby ja osłuchać.
Jestem wsciekła i załamana.