http://bizu4u.pl/koty/2006.09.14/
PROSZĘ się SZYBKO ZAKOCHIWAĆ !
Historia Pimpusia
---------------------
Od roku karmię na moim podwórku parę dwóch ciekawych kocich indywidualności, które przyszły do mnie podczas zeszłych wakacji (pewnie wypędzone przez "cudownych właścicieli" wyjeżdżających na urlop...) - kotkę bengalską i mieszańca meincoonowatego z baczkami... Oboje sa bardzo interesujacymi zjawiskami- kocur stroni od ludzi (nie pozwala na żaden bliski kontakt, ani poufałość), ale przygarnia czule kolejne wypędzone koty lądujące na moim podwórku, opiekuje się nimi i uczy życia na wolności. Jest wielki, czuły i opiekuńczy- nie raz widziałam jego ochronne wobec jego nowych przyjaciół akcje.
Zagadką wielką jest także rasowa kotka bengalska (taka szara jak w reklamówce znanej kociarzom, z charakterystycznymi centkami i szarym grzbietem)- przepiękna, już wyleczona i odkarmiona- jednak absolutnie nieufna.
Para żyje sobie zgodnie- razem wygrzewa się na autach, mieszka we wspólnej piwnicy, broni się przed pochwyceniem, ale zgodnie przybiega do miseczek... Miło się patrzy na dwa te piękne koty miłujące wolność... Kotka aktualnie dostaje tabletki antykoncepcyjne- żeby przyjaźń tej pary nie owocowała kolejnymi maleństwami...
Jakiś czas temu kotka przyprowadziła mi swojego malutkiego synka- chorego- kotek miał zalepione ropą oczy, był osaczony przez kilkogram pcheł. Jednym słowem- biedne dziecko- w bardzo kiepskiej formie- całkiem na wykończeniu. Kotka przyprowadziła malca przed moje drzwi- myślałam, że go zabierze, że taki malec zostanie jeszcze z mamą- ale- kotka widocznie wiedziała, że człowiek to dla malucha jedyna szansa w jego stanie zdrowia... Nie szukała go, ani nie płakała po nim- pewnie doskonale wiedziała, co robi... Taka dziwna, gatunkowa mądrość...
Aktualnie maluch jest już wyleczony, odpchlony (na początku wybieraliśmy pchły rękami (po prostu niebywała ilość- kompletnie kotka wycieńczyły...), bo dziecko było zbyt osłabione na odrobacznie- tym bardziej, że brało antybiotyki przeciwko kociemu katarowi), śliczny i wesoły. Korzysta z kuwety (śmiesznie do niej wskakuje- jak królik- nigdy nie wchodzi- zawsze jest taki skok kangurzy:))), jest domyty, czyściutki, puchaty (ma długi włos i szczotkowatą pręgę na grzbieciku- po mamie) i całkiem zdrowy. Dziecko ma głowę kota maincoonowatego (kształt i baczki po bokach- oraz koloryt- z rudawymi podpalankami) i korpusik mamy- rasowej bengalki- z charakterystycznymi centkami i szarym umaszczeniem. Ma grube łapy- i z pewnością będzie olbrzymim kocurem, gdy dorośnie.
Kotek ma obecnie 6 tygodni, jest całkowicie samodzielny, urokliwy niebywale, kontaktowy i przytulasty- i śmiesznie poznaje świat. Przebywa w tymczasowym domku z 4 dorosłymi kotami i świetnie daje sobie radę- z każdym dogaduje się jak trzeba- więc na pewno dogada się z każdym kotem (doskonale nadaje się na dokocenie:).
Szukamy wyłącznie dobrego domku- bo kot jest cudny po prostu. Transport do ustalenia- także poza Łódź, gdzie koteczek aktualnie przebywa- dobry dom- nie ważne gdzie by był- jest na wagę złota.
Do posta dołączam kilka zdjęć- oprócz nich- -pod linkiem- całą galerię kotka- gdzie codziennie dorzucam nowe fotki:).



Galeria:
http://bizu4u.pl/koty/
Kontakt w sprawie kota proszę na adres mailowy salome@o2.pl .
Pozdrawiam
Monika[/img]