To kociaki przywiezione przez Straz Miejską do lecznicy na Śreniawitów.
Dwa razy odrobaczone, po przejściach.
Mają około 8 tygoni, ale są malutkie, mają tylko wieeeelkie brzuszki.
Jaś jest biało-rudy, jeszcze do lekkiego podleczenia, dostaje w oczka atecortin 3x dziennie. Śliczny!
Staś natomiast jest biało-bury i absolutnie uroczy. Gotowy do domku, choćby w tej chwili, ruchliwy, wszędzie go pełno, właśnie przed chwilą wpakował mi się na kolana, pomruczał i poleciał dalej.
Bawią się przecudnie, planowałam dla nich kwarantannę w łazience, ale przebojem wdarły się na pokoje

W poniedziałek dojadą ich dwaj bracia, więc mimo, że są urocze, to oddam z chęcią w dobre ręce

UZUPEŁNIENIE:
Ryś i Bryś już u mnie.
Są to absolutnie wyjątkowej urody buraski. Naprawdę wyjątkowej.
Bryś jest stuprocentowym burasem, ma czarne wargi i poduchy w łapach, jest smukły i zapowiada się na kosiarza kobiecych serc, kto do mnie nie wpadnie z płci żeńskiej pada z zachwytu nad jego urodą.
Ryś jest kopią mojego Konia i wyadoptowanego do Poznania Mundiala, ma białę skarpeto-podkolanówki, krawacik, końcówkę ogonka i strzałkę na nosku.
Urody dodaje mu fakt, że ma leciusieńkiego zeza i urocze, bezbronne spojrzenie.
Zdjęcia obu panów, jeszcze z lecznicy, na str 2.
Koty mieszkały w lecznicy, tam zostały wyleczone - Bryś z kataru, zdarza mu się jeszcze komicznie kichnąć a Ryś chyba był pogryziony przez psa, bo miał ranę na szyi, która już się pięknie goi.